środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 97 ( III )

*Oczami Sony*
Spałam. Obudził mnie dzwonek telefonu. Byłam zaspana więc nie wiem sprawdziłam wyświetlacza.
- Tak - Powiedziałam ochrypłym głosem.
- Sony, mogłabyś przyjechać do szpitala. Lekarze coś od nas chcieli. - Powiedziała zdziwiona Maura.
- Teraz ? - Zapytałam ?
- No teraz. - Odparła
- Ale jest 3 w nocy, to nie może chwile poczekać ? - Zapytałam
- No właśnie kazali przyjechać jak najszybciej. - Stwierdziła kobieta
- No dobrze ubiorę się i pojadę.
- Zobaczymy się w szpitalu. - Powiedziała i się rozłączyła. 
Wstałam z łóżka, co po przepłakanym wieczorze wcale nie było łatwe. Założyłam dresy i wyszłam z domu. Droga do szpitala była strasznie ciężka. Cały czas lało, a ja nie miałam najmniejszej ochoty tam jechać. Kto normalny budzi ludzi o 3 w nocy żeby jechał do szpitala, bo chce coś od niego. Gdy dojechałam na miejsce poszłam prosto do pokoju 108. Czekali już tam na mnie Maura i Bobby.
- Jesteśmy już w komplecie, więc chcę wam coś pokazać. - Powiedział lekarz
- I tylko po to żebyś nam coś pokazał, ściągasz nas tu o 3 w nocy ? - Zapytałam.
- Sony uspokój się. To są wyniki, badania Nialla. - Podał je Maurze.
- Przecież te wyniki są świetne. - Powiedział Bobby.
- Bo ja jestem zdrowy. - Powiedział Niall wychodząc z drugiego pomieszczenia.
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przepłakałam pół nocy. Zaczęło mi brakować powietrza, nie mogłam oddychać. Zrobiło mi się słabo i spadłam z krzesełka. Zemdlałam.....
Obudziłam się na kanapie w gabinecie lekarza.
- Sony słyszysz mnie ? - Zapytał lekarz Dean.
- Tak już wszystko okey. - Powiedziałam do Deana.
- Na pewno ? - Zapytał Niall.
Szczerze mówiąc to bałam się go bo on nie żyje a przynajmniej tak mi powiedzieli.
- yhym - Wydukałam
- Chciałem wam tylko powiedzieć że Niall naprawdę nie żył. Jego serce zaczęło bić po 10 godzinach, więc to cud. Nie wiem jak to się stało, ale najważniejsze jest to że Niall jest wśród nas i wyszedł z tego bez szwanku. - Mówił Dean.
- Tak bardzo się Cieszę. - Powiedziałam, odruchowo wstałam i przytuliłam się do chłopaka. Niall zamknął mnie w objęciach, w których było mi tak dobrze.
- Kocham Cię Sony. - Wyszeptał mi do ucha na co się uśmiechnęłam.
- Ja Ciebie też kocham Niall. - Odpowiedział chłopakowi na co ten mnie pocałował. Nie pamiętam żebym ostatnio była taka szczęśliwa, z czego bardzo się cieszę.
- Sony myślę że powinniśmy wracać do domu. Jutro zobaczysz się z Niallem.- Powiedziała Maura.
- No tak racja. W takim razie ja już idę. Zobaczymy się później. - Powiedziałam do chłopaka, pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam.
*KILKA DNI PÓŹNIEJ*
Właśnie wyszłam z wydawnictwa po miesiącu nieobecności w pracy. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do szpitala po wypis. Właśnie dzisiaj miał wyjść ze szpitala po obserwacji. Boże tak bardzo jestem szczęśliwa że nie potrafię nawet tego opisać. Ja i Niall postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę i zapomnieć o wszystkim co było kiedyś. Gdy dojechałam na miejsce, wyszłam z samochodu i udałam się do sali w której czekał na mnie Niall.
- Cześć słoneczko. Jak Ci minął dzień ? - Zapytał Niall witając się ze mną
- Szczerze mówiąc to nie mogłam się doczekać kiedy się zobaczymy. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Uwierz mi że ja też. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- To co idziemy ? - Spytałam
- Oczywiście. - Powiedział i wyszliśmy z sali. Podeszliśmy do recepcji po wypis i wyszliśmy ze szpitala.
- Pada śnieg. - Powiedział wesoło.
- Tak Niall, pada od dobrych dwóch dni. - Powiedziałam do chłopaka i wsiadłam do auta.
- Nie pamiętam kiedy widziałem u nas tyle śniegu. - Zachwycał się jak małe dziecko jadąc samochodem. Droga w sumie minęła nam w ciszy ponieważ Niall przyglądał się Londynowi pokrytym śniegiem.
- Niall. Jesteśmy. - Powiedziałam do chłopaka.
- Wiem, - odpowiedział i wyszedł z auta, co ja też zrobiłam. Chłopak zabrał swoją torbę i razem weszliśmy do domu chłopaka.
- Nareszcie jesteście. Ile można na was czekać ? Obiad już gotowy. - Mówiła Maura.
- Już idziemy. - Powiedział Niall.
Usiedliśmy do stołu w czwórkę. i zaczęliśmy jeść obiad.
- jak ja się cieszę że znów mam córkę.- Zaśmiała się kobieta. Spojrzałam na Nialla, który cały czas się śmiał. Nie za bardzo wiem z czego ale nie zwracałam na to dużej uwagi. Zaczęliśmy jeść, a atmosfera była dość miła. Gdy skończyliśmy posiłek pomogłam Maurze posprzątać a Niall oglądał mecz piłki nożnej razem z tatą.
- Tak bardzo się Cieszę że znów się wam układa. - Powiedziała kobieta wycierając talerze.
- No wiesz, trudno to określić na razie jako związek, ale dogadujemy się. W sumie od czasu kiedy znów jest wśród żywych dziwnie się zachowuje. Czasem jest tak jak by o czymś myślał i był w innym świecie. - Powiedziałam do kobiety.
- Tak, ja też to zauważyła i troszkę mnie to niepokoi. Miejmy nadzieję że z czasem mu przejdzie.
- Ja też mam taką nadzieję. Wiesz ja już muszę się zbierać ponieważ wieczorem stażystka ma wywiad do gazety no i muszę jej pilnować. - powiedziałam do kobiety.
- Rozumiem, miałaś dużo wolnego a teraz praca wzywa. - Powiedziała z uśmiechem kobieta.
- Niall, wychodzę. - Powiedziałam i podeszłam do chłopaka
- Dobrze. - Powiedział i dał mi całusa w usta.
- Widzimy się jutro ? - Zapytałam
- Jasne, jak coś to wiesz gdzie mieszkam. - Zaśmiał się i puścił mi oczko.

___________________________________________
Życzę wam szczęśliwego Nowego Roku i aby ten rok był o wiele lepszy niż poprzedni <3

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 96 ( III )

*Oczami Nialla*
Zobaczyłem że chce strzelić więc zasłoniłem Sony i sam dostałem kulkę. Upadłem na ziemię a oni uciekli. Sony cały czas do mnie mówiła, a ja starałem się jej odpowiadać. Krzyczała żeby ktoś wezwał karetkę, co zrobiła jedna z nastolatek. Gdy przyjechało pogotowie zabrali mnie i Sony. Opowiadała mi o naszym spotkaniu i o tym że Kim jest na wolności. Mówiła do mnie żebym nie zamknął oczu a ja nie potrafiłem dłużej z tym walczyć i zamknąłem je. Czułem jak podłączają mnie do aparatury, wiedziałem że jestem słaby. Cały czas walczyłem. Usnąłem. Nagle zauważyłem siebie stojącego nad sobą. Byłem duchem. Aparatura zaczęła pikać, zbiegli się lekarze i zaczęli mnie reanimować.
- I tak wam się nie uda. - Powiedziałem ale mnie nie usłyszeli. Wyszedłem z sali, zobaczyłem wystraszonych rodziców. Moja mama bardzo się bała mimo tego że ciężko ją wzruszyć czy wystraszyć. Nie wiem jak ale znalazłem się u Sony. Zobaczyłem tam wszystkich Harrego, Bellę, Liama, Sophię, Louisa i Jade. Wszyscy ją pocieszali. Tak bardzo chciałbym ją teraz przytulić, ale raczej to nie było możliwe. Chciałem podejść, ale znalazłem się na wyspie. Widziałem scenę jak chciałem przeprosić Sony za to że spędzałem czas z Kim. Pamiętam to i wcale nie było mi wtedy łatwo jej przeprosić. Ona chciała ze mną zerwać. Ale dobrze że mi wybaczyła. Chwile później znalazłem się przy rozmowie z Niną. Teraz jest mi wstyd, że zdradzałem Sony Byłem taki głupi i naiwny. Ale zmądrzałem, no właśnie taką mam nadzieje. Odwróciłem się i znalazłem się w korytarzu, drzwi były uchylone. Słyszałem czyjąś rozmowę.
- Stary jesteś tego pewny ? - Zapytał jeden z nich, Harry bodajże, miał podobny głos.
- Jasne stary, kocham ją. Nie wiem co bym bez niej zrobił. - Powiedział drugi głos. 
- Od kiedy ja mówię stary ? - Zastanawiałem się. Nagle do pokoju wszedł mój brat w garniturze.
- No Niall. Wszyscy na Ciebie czekają. - Powiedział.
- Kurwa stresuję się, ale chce tego. - powiedziałem ? I wszyscy wyszli. 
Poszedłem za nimi. Jakąś chwile potem zaczęła się ceremonia ślubna. Stanąłem obok siebie mimo ze to bardzo dziwnie brzmi. Podeszła dziewczyna a ludzki ja podniósł jej welon. Byłem w szoku. To była jakaś dziewczyna której nie znam. No nieźle Niall. coś ty odwalił. Chciałem spojrzeć czy nie ma tu gdzieś Sony ale nagle nie było mnie w kościele. 
- Czemu nie jesteś na jego ślubie ? - Zapytał chłopak
- Bo i tak wiem że on jej nie kocha i wychodzi za nią za mąż bo chce się na mnie zemścić. Niall myśli że przybiegnę do niego pod kościół żeby przerywać ceremonię. To śmieszne. ja nie jestem jak On. Ja wcale nie muszę ze niego wychodzić bo to tylko i wyłącznie jego wymysł. No może myślałam że się zmienił, ale gdy tylko ją zobaczył zostawił mnie. Ja nie jestem na jego posyłki. Jest zwykłym chujem. A poza tym mam dopiero 21 lat. Zdążę wyjść za mąż. - Powiedziała Sony.
- Niall, coś ty najlepszego odwalił chłopie. Chciałem podejść i znalazłem się w kostnicy. Więc chyba koniec mojej wycieczki. Postanowiłem się odnaleźć jak najszybciej, żeby to wszystko odkręcić. Znalazłem się i zamknąłem oczy, skoczyłem na siebie i zacząłem się dusić. Odkryłem się, byłem nagi. Zakryłem cały swój dół i wstałem. Próbowałem znaleźć drogę mimo że było ciężko. Gdy przyszedłem do szpitala, patrzeli się na mnie jak na idiotę, ale przynajmniej jestem żywy. Wszedłem do gabinetu lekarskiego.
- Boże święty. - Powiedział lekarz i wszystkie dokumenty spadły na podłogę
- Da mi pan coś do ubrania ? - Zapytałem, bo byłem w prześcieradle które zabrałem z kostnicy.
- Jasne dam Ci fartuch i idziemy na badania. - powiedział lekarz.
- Ale ja czuje się dobrze. - Powiedziałem mu.
- Zauważyłem, ale ty nie żyłeś dobre 10 godzin. Nie mam pojęcia jak to się stało, powinieneś być roślinką skoro przeżyłeś. - Mówił dając mi fartuch
- Czy pan mi życzy śmierci ? - Odniosłem się do lekarza.
- Jasne że nie, ale to istny cud chłopie, że wszystko z tobą w porządku. - Powiedział i zabrał mnie na badania. Kiedy mi je zrobił kazał czekać. Byłem ciekawy co powie mojej rodzinie
- Panie Horan. - Powiedział lekarz.
- Co powiecie mojej rodzinie. Ja chce ich sam poinformować.- Powiedziałem nim ten zdążył się odezwać.
- Panie Horan. Chciałem powiedzieć że wszystko z panem ok. Zatrzymamy pana na obserwacji, ale jak pana wypuścimy musi pan dużo odpoczywać. A co do powiadomienia to ja to zrobię. - Powiedział i wróciliśmy do szpitala. Dali mi kroplówki, opatrzyli ranę postrzałową i kazali mi leżeć. Byłem tak zmęczony że usnąłem.

________________________________________________
Mam nadziej że podoba wam się rozdział. I tak, nie mogłabym,
 go uśmiercić a przynajmniej nie teraz ;)

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 95 ( III )

*Oczami Harrego*
- Harry, boje się o Sony. Ona ma w życiu strasznego pecha. - Mówiła Bella.
- Jak pecha przecież on ją uratował.- Powiedziałem do dziewczyny
- No ale zobacz. Jak nie śmierć Toma, to teraz Niall. Martwię się o nią. Nie chcę żeby była nieszczęśliwa. - Mówiła zaniepokojona Bella.
- kochanie, wszystko będzie w porządku. Nie masz się czym martwić. Sony to duża dziewczynka. Jest młoda. Na pewno jeśli nie Niall znajdzie kogoś z kim będzie szczęśliwa.
- Ale Harry słyszysz sam siebie ? - Zapytała
- Co masz na myśli ? - Zapytałem
- Wiesz doskonale ile Sony przeszła a, ty w tym momencie zachowałeś się jak dupek. Wiesz że ona będzie szczęśliwa tylko z Niallem a mimo to każesz jej znajdować sobie kogoś innego.
- Ja jestem dupkiem ? - Zapytałem się dziewczyny.
- Wiesz właśnie tak się zachowałeś. - Powiedziała do mnie i wyszła z pokoju. 
Nie mogę uwierzyć że nazwała mnie dupkiem. Przecież ja trosze się o Bellę, jak tylko potrafię, a Sony traktuję jak swoją drugą siostrę. No faktycznie może przesadziłem, z tym że znajdzie sobie kogoś innego. Ale tak na prawdę odreagowuje to że Niall jest w stanie krytycznym. Może po mnie tego nie widać ale, chciałbym żeby z tego wyszedł. To świetny chłopak, zasługuje na życie a zwłaszcza u boku Sony. Wyszedłem z salonu i poszedłem do pokoju Bell. Siedziała na kanapie, trzymała tableta w ręku.
- Co robisz ? - Zapytałem Bel.
- Oglądam zdjęcia Sony i Nialla. Tak ślicznie razem wyglądali. - Powiedziała i pokazała mi zdjęcie.
- Faktycznie ślicznie razem wyglądali.
- A zobacz to. To było na wyspie poznali się wtedy.
- Pamiętam. On zachowywał się przy niej jak jakaś niezdara. No kurwa wszystko z rąk mu wylatywało.
- Nie śmiej się z niego, nie byłeś wcale lepszy. - Powiedziała i przewinęła zdjęcie.
- Lubie to zdjęcie. - Powiedziałem do dziewczyny.
- Bo to chyba jedyne zdjęcie jaki im zrobiłeś. - Powiedziała i zaczęła się śmiać.
- To zdjęcie zrobiłam dzień przed tym jak odpadłam.
- To było straszne nigdy w życiu nie chce przeżyć znów czegoś takiego. - Powiedziałem
- Tak ? - Powiedziała Bella do telefonu. Siedziałem nie wiedząc co się dzieje przewijałem zdjęcia aż spojrzałem na Belle, płakała. Byłem zdezorientowany.
- Co się stało ? - Zapytałem gdy skończyła rozmawiać przez telefon.
- Sony do mnie dzwoniła.
- No i co mówiła.
- Niall... on ... - Nie mogła wydusić z siebie słowa
- No do chuja co z nim ? - Krzyknąłem
- Nie żyje. Stwierdzono zgon, serce przestało bić. - Bella zakryła twarz i przytuliła się do mnie.
- Pojedźmy do Sony, na pewno teraz tego potrzebuje. - Powiedziałem i wstaliśmy z kanapy.
*Oczami Sony*
Miałam wychodzić właśnie do szpitala do Nialla, gdy dostałam telefon.
- Słucham. - Odezwałam się do telefonu.
- Sony tu Maura. - Usłyszałam zapłakaną kobietę.
- Co się stało ?
- Niall, nie żyje. Serce się zatrzymało. - Powiedziała kobieta
- Żartujesz prawda ?
- Nie, lekarze go reanimowali, ale to nic nie dało.
- Nie, to nie może być prawda, nie - Wrzeszczałam
- Sony, Sony jesteś tam ? - Pytała kobieta a ja się rozłączyłam.
- Nie, Niall czemu mi to zrobiłeś ? Niall nie opuszczaj mnie, potrzebuję Cie. Proszę - Błagałam i krzyczałam sama do siebie. Zadzwoniłam Belli, Louisa i Liama, Kazali mi nie robić nic głupiego. Ciekawe jak skoro siedzę na dywanie i cały czas płacze. Pierwszy przyszedł Liam z Soph.
- Sony, jesteś ? - Zapytał a ja podniosłam rękę. Przybiegli do mnie a Liam mocno mnie przytulił.
- To nie może być prawda. - Mówiłam.
- Przykro mi. - Powiedział
- Kurwa to nie miało tak być. To nie może by koniec. - Mówiłam krztusząc się
- Sony, uspokój się. Nie możesz panikować.- Powiedziała Bella która właśnie weszła do salonu z Harrym.
- Nie potrafię, kochałam go tak samo jak Toma.
- Wiem, ale musisz dać radę. - Powiedziała.
- Nie wiem jak dam w przyszłym tygodniu miałam iść do pracy. Jak ja teraz będę pracować ?
- Z tym nie ma najmniejszego problemu. Powiem ojcu, da ci jeszcze wolne.
- Naprawdę nie wiem jak wam się za to odwdzięczę.
- Będzie dobrze. Masz nas.
Wszyscy byli u mnie w domu do momentu aż się nie uspokoiłam i poszłam spać.


__________________________________________
Kolejny rozdział już niebawem mam nadzieje że rozdział się podoba i was nie zawiodłam ;)

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 94 ( III )

*Oczami Belli*
Czekałam w domu na Harrego kiedy zadzwoniła do mnie Sony. Więc odebrałam.
- Bella, proszę Cię przyjedź do szpitala.
- Sony powoli, Co się stało ? - Próbowałam ja uspokoić.
- Nialla postrzelili, proszę przyjedź z Harrym Nie chcę być sama.
- Zadzwonię po Harrego, zaraz tam będziemy.
Szybko rozłączyłam się i zadzwoniłam do Harrego.
- Tak ? - Zapytał ochrypnięty głos w telefonie.
- Gdzie jesteś ? - Spytałam
- Właśnie miałem wyjść od Louisa.
- To jedź od razu do szpitala, bo Sony jest tam z Niallem.
- Co się stało ?
- Opowiem Ci wszystko na miejscu. - powiedziałam do chłopaka i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam do szpitala. Droga była dość męcząca, a w dodatku zaczęło lać, nosz kurwa. Włączyłam radio i akurat grała najnowsza piosenka Status Single. Uwielbiam ta piosenkę i mam ją nawet na telefonie.Ja i Harry mamy zamiar iść na ich koncert w ten weekend już nie mogę się doczekać kiedy ich poznam. Gdy dojechałam do szpitala poszłam pod salę jak tylko to było możliwe. Sony znów siedziała pod pokojem płacząc. Był już przy niej Harry, Louis i Jade. Podeszłam do nich a Jade przytuliła sie do mnie. Potem Harry przyjiągnąłmnie do siebie.
- Nie ściskaj jej tak bo dziecko nam zepsujesz. - Powiedział i wszyscy zaczęli się śmiać. 
- Z czego się tak śmiejecie ? - Zapytał Liam, który przyszedł z Sophia. W sumie nie mam nic do niej, ale wolałam kiedy umawiał się z Sarą. Moim zdaniem tworzyli bardziej szczęśliwszą parę niż Liam i Sophia. Nie spędzam z nią duo czasu dlatego nie wiem jaka ona jest.
- Wszystko w porządku ?  - Zapytała Sophia
- Nie Wiem. - odpowiedziała Sony
- Jesteśmy z Tobą. - Powiedziała Sophia.
- dzięki, ale bardziej powinniśmy być z Niallem ,niż ze mną.
- Pani Black. Mogę panią poprosić ? - Zawołał lekarz Sony
- No to kicha. - Powiedziałam i usiadłam na krześle.
*Oczami Sony*
- Sony no nie oszukujmy się, Niall dostał prosto w serce, to i tak cud że przez długi czas z tobą rozmawiał.
- Ale co z nim ? - Zapytałam
- Nie ma zbyt wielkich szans na przeżycie, a nawet jeśli to nie będzie sprawny.
- Żartujesz, prawda ?
- Nie. A teraz przeproszę Cię muszę iść do gabinetu, a ty zadzwoń do jego rodziców. Muszą o tym wiedzieć. - Powiedział i odszedł ode mnie. Stałam sama i wyjęłam telefon po czym zadzwoniłam do rodziców Nialla.
- Maura ? - Zapytałam do telefonu
- O Sony jak miło Cię słyszeć. Nie wiesz może o której wróci Niall do domu ?
- No właśnie Maura, on leży w szpitalu.
- Co czemu, gdzie dlaczego, co się stało ? - Zadawała mnóstwo pytań.
- Byliśmy w banku i był napad Niall mnie obronił, a sam dostał w serce. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Zaraz tam będę, będzie wszystko dobrze. - Pocieszała mnie mimo to że powinno być na odwrót. Rozłączyła się a ja podeszłam do przyjaciół.
- I co powiedział ? - Zapytał Louis
- Prawdopodobnie nie przeżyje. - Powiedziałam i zaczęłam płakać a Harry podszedł i zaczął mnie przytulać.
- Sony, on przeżyje, ja wiem że on zrobi to dla Ciebie. - Powiedział
- On jest silny. - Dodał Liam
- A poza tym on jest w stanie nawet wygrać ze śmiercią żeby mógł z tobą być. - Powiedziała Bella i wszyscy zaczęli się śmiać.
Po piętnastu minutach w szpitalu była Maura i Bobby.
- Sony, myślę że powinnaś iść z resztą do domu. Musisz odpocząć.
- No nie wiem, powinnam czuwać przy nim.
- Ale jeśli pójdziesz odpocząć nic się nie stanie. Przyjdziesz rano.- Powiedział Boby
- no ale... 
- Chodź Sony odwieziemy Cię do domu. - Powiedział Harry i złapał mnie za rękę, spojrzałam się na niego i wstała.
- Do jutra. - Powiedziałam i wyszłam razem z Harrym, Bellą, Louisem, Jade, Liamem i Soph. Każdy z nas się pożegnał. A ja wsiadłam do samochodu Harrego który zawiózł mnie do domu.
- Myślisz że on wyjdzie z tego ? - Zapytałam
- Jasne że tak. On zrobi dla Ciebie wszystko. To twardy dziad. Wyliże się.
- mam nadzieję. - Powiedziała i wyszłam z auta. 
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się i poszłam do domu.

___________________________________
Oto kolejny rozdział jako prezent na gwiazdkę ;)

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 93 ( III )

*Oczami Sony*
Zastanawiałam się nad sensowną odpowiedzią. I nie miałam zielonego pojęcia co mam mu odpowiedzieć. To prawda czułam coś do niego i nadal tak jest, ale boje się co powiedzą ludzie. 2 tygodnie temu zmarł mi mąż a ja mam już spotykać się z innym. Sama już kurwa nie wiem.
- Sony no to jak ? - Zapytał znowu chłopak.
- Wiesz Niall, że nadal coś do Ciebie czuję, ale ja 2 tygodnie temu straciłam męża. Co sobie o mnie ludzie pomyślą ?
- No nie wiem to że straciłaś męża w wieku 20 lat jesteś młoda i masz prawo się znów zakochać bo całe życie przed tobą. - Powiedział z uśmiechem
- No niby tak, ale nie wiem co na to rodzice Toma. - powiedziałam kiedy ktoś zaczął pukać w szybę przy naszym stoliku. Nie ktoś a mianowicie rodzice Toma.
- Zaczekaj chwilę. - Powiedziałam i pobiegłam do teściów.
- Sony. - Jak miło Cię widzieć. - Powiedziała Lilian
- Mnie was również. - Powiedziałam do rodziców Toma.
- Jak się trzymasz ? - Zapytał Julian
- Tak sobie. Można powiedzieć że gdyby nie mój przyjaciel nie spotkalibyśmy się tu dzisiaj.
- A to co sie stało ? - Zapytała Lilian
- Nie radziłam sobie. Zaczęłam pić. Wczoraj Niall chłopak z którym siedziałam w kawiarni przyszedł do mnie i zastał mnie pijana. Pokłóciliśmy się i przeze mnie złamał sobie rękę. Zadzwoniłam żeby go przeprosić no i wyciągnął mnie na miasto.
- Boże Sony. Ty musisz poszukać sobie kogoś z kim będziesz spędzała czas. Musisz się zakochać, bo sama nie dasz sobie rady.
- Na prawdę ? - Zapytałam
- Tak. To widać że jest Ci ciężko. nami nie musisz się przejmować. Wiemy że kochałaś Toma a on Ciebie. A to że się zakochasz drugi raz bo jesteś młoda, to nie oznacza że za nim nie tęsknisz. - Powiedziała mama Toma
- Ale co ludzie powiedzą ? - Zapytałam
- Nie ważne co powiedzą ludzie. Ważne co ty o tym myślisz.- Powiedziała z uśmiechem na twarzy
- Kobietki nie chce was naglić ale musimy już iść. - Powiedział Julian
Pożegnałam się z nimi i wróciłam do Nialla.
- I Jak ? - Zapytał
- Niall, zawieziesz mnie do do banku ? Musze wypłacić kasę, bo nie mam za co zrobić zakupów.
- Jasne więc chodźmy.
Kiedy dotarliśmy na miejsce ja poszłam do bankomatu a Niall czekał na mnie przed samochodem. Wracałam do samochodu gdy jacyś faceci wpadli na mnie.
- Ej uważaj - Powiedziałam do jednego kiedy podnosiłam się z ziemi.
- Kogo my tu mamy, sławną panią Philips. - Powiedział jeden z nich.
- Black. - Poprawiłam ich.
- No i co mężusia już nie ma. - Odezwał się inny.
- To wcale nie jest śmieszne. - Powiedziałam do nich. W pewnym momencie poczułam obok siebie Nialla.
- Macie jakiś problem ? - Zapytał
- Znalazłaś sobie nowego ? Czy to tylko twoja zabaweczka na pocieszenie ?
- Uważaj co mówisz kutasiarzu pierdolony. - Powiedziała Niall a facet na przeciwko mnie wyjął pistolet.
- Ta no to patrz jak ten kutasiarz zabija twoją dziewczynę. - Pistolet wystrzelił a ja tak bardzo się bałam. Niczego nie poczułam. To działo się tak szybko że nawet nie byłam zorientowana co się dzieje. Zaczęłam krzyczeć dwójka zamaskowanych typków wsiadła do auta a ja spojrzałam na dół. Zobaczyłam zakrwawionego Nialla. Upadłam na kolana tak żebym mu nie zrobiła krzywdy.
- Niall, błagam Cię nie zostawiaj mnie. Nie teraz. - Zaczęłam krzyczeć żeby ktoś zadzwonił na pogotowie co uczyniła jakaś nastolatka.
- Niall, patrz na mnie słyszysz. Nie zamykaj oczu.
- Sony... jesteś... taka... piękna - Wydukał Niall plując krwią.
- Niall, proszę zostań zemną. Przed nami wspólna przyszłość nie możesz tego zaprzepaścić.
- Ty ... chcesz że mną... być ? - Zadał pytanie, na co uśmiechnęłam się ze łzami w oczach.
- Jasne że tak, teraz tylko ty się dla mnie liczysz. - Powiedziałam
- Wiem że nie byłaś ze mną szczęśliwa, ale przepraszam Cie za wszystkie te krzywdy które ci wyrządziłem.
- Niall, to już przeszłość. Było minęło, liczy się teraz. - Powiedziałam i usłyszałam lekarzy
- Proszę się odsunąć. - Powiedział jeden z nich.
Wsiadłam razem z nim do ambulansu i ruszyliśmy w stronę szpitala, cały czas do niego mówiłam żeby nie stracił przytomności. Rozmawiałam z nim o głupotach, i o naszym związku.
- Pamiętasz kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy, zrobiłeś się czerwony jak burak. - Uśmiechnęłam się
- To prawda, ale to dla tego że zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę na ziemi.
- A pamiętasz jak pierwszy raz się pokłóciliśmy na wyspie. Ta psychopatka znów jest na wolności.
- Przy mnie jesteś bezpieczna.
- Będę jeśli mnie nie zostawisz. - Powiedziałam spokojnie, a on zamknął oczy.

______________________________________
Kochani kolejny rozdział pojawi się czwartek piątek więc chciałam wam życzyć Wesołych, pogodnych świąt i dużo prezentów pod choinkę ;)
Zrobicie mi naprawdę miły prezent jeśli pojawi się więcej niż jeden komentarz ;)

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 92 ( III )

*Oczami Nialla*
Byłem niedaleko domu Sony, więc postanowiłem że wpadnę do niej to spędzimy jakoś ten deszczowy wieczór. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę klatki Sony. Wszedłem po schodach na 2 piętro i zapukałem do jej mieszkania. Trochę dziewczynie to zajęło, ale gdy mi otworzyła zobaczyłem że jest kompletnie zalana. Strasznie się zdziwiłem.
- Boże Sony jak ty wyglądasz. - powiedziałem nie wchodząc do środka, ponieważ jej stan mnie sparaliżował.
- Czego chcesz ?- Zapytała opryskliwie. Jeszcze nie znałem jej od tej strony.
- Czy ty widzisz jak ty wyglądasz ? Słyszysz się w ogóle ? - Powiedziałem i wszedłem do środka, zamykając drzwi.
- O.. już nie udawaj że się o mnie martwisz. Nie obchodziłam Cie 2 lata a teraz wracasz chcesz rozwalić mi ślub, a teraz przychodzisz do mnie jak gdyby nigdy nic. To gówno prawda. - Powiedziała wściekła
- Jesteś pijana. - Krzyknąłem. Nie podobało mi się to w jaki sposób się do mnie odzywa
- No i co że jestem. Przyszedłeś mnie bzyknąć i zostawić jak wtedy ? Proszę bardzo masz okazję. - Mówiła pewna siebie
- Sony co ty w ogóle pieprzysz ? - Zapytałem zdezorientowany
- A co nie jest taka prawda ? Jesteś chujem jednym słowem.- Powiedziała i oparła się o ścianę
- Sony przestań. - To co ona do mnie mówiła, bardzo mnie bolało mimo tego że wiedziałem iż jest kompletnie zalana.
- Bo co mi zrobisz ? Gówno mi zrobisz i taka jest prawda. - Uśmiechnęła się złośliwie
- Wiesz co. Teraz To ja się zastanawiam po co ja tu w ogóle przyszedłem. Myślałem że miło spędzimy wieczór. Najwidoczniej się pomyliłem. - Powiedziałem do dziewczyny
- Uuuu, tak mi przykro... ale wiesz co jednak nie jest mi przykro, po tym co mi zrobiłeś. Zobaczyłeś mnie to miłe, a teraz wypierdalaj z mojego mieszkania... i wiesz co więcej tu nie wracaj. - Wrzasnęła, a mnie wmurowało
- Czemu tak się do mnie odzywasz. Krzywdzisz mnie tym. -  Sony spojrzała na mnie.
- Ja Cię krzywdzę - Spoliczkowała mnie. Fakt należało mi się.
- To Kurwa pomyśl sobie kiedy ty skrzywdziłeś mnie z tą kurewsko pierdoloną dziwką ? Straciłam szacunek do Ciebie ty dupku. Już nigdy więcej Ci nie zaufam zrozumiałeś. A teraz wypierdalaj stąd jak najszybciej. Zanim Ci coś zrobię. - Gdy wypowiedziała te słowa, poczułem ukłucie w sercu. Jest pijana ale to co powiedziała i tak mnie bardzo zabolało. Spojrzałem na nią nieopanowane łzy spłynęły mi po policzku. Tak wygrała. Wytarłem je i odwróciłem się. Wychodząc trzasnąłem drzwiami i uderzyłem w ścianę pięścią.
- O kurwa. Krzyknąłem. Bolało i to cholernie. Postanowiłem pojechać do szpitala na nocny dyżur. Kiedy tam dojechałem opatrzyli mi rękę, była złamana. No świetnie pochodzę sobie z ręką w gipsie przez miesiąc. Na całe szczęście to była lewa a nie prawa ręka. Gdy wracałem do domu, nie potrafiłem przestać myśleć o tej pieprzonej kłótni z Sony. Przyjechałem do domu i wkurwiony przyszedłem do domu.
- Niall, co się stało ? - Zapytała moja mama.
- Wiesz co się stało ? Sony właśnie złamała mi serce... i rękę. - Powiedziałem wkurzony
- Rękę... na prawdę ? - Powiedziała z niedowierzaniem
- Właściwie to ja ja złamałem przez to że ona złamała mi serce. - Powiedziałem 
- Synu. Nie możesz się tak łatwo poddawać jeśli na prawdę ją kochasz  i nie chcesz jej skrzywdzić, ale pamiętaj, że zawsze jest jakaś nadzieja.
- Nadzieja ? Nadzieja jest matką głupich. A teraz wybacz chcę pójść spać.
- Dobranoc kochanie. - Powiedziała mama
- Dobranoc. - Uśmiechnąłem się i poszedłem do pokoju.
Rano obudził  mnie sms od Sony.
,, Niall przyjedź do mnie. Musimy porozmawiać.'' Przeczytałem smsa ale nie odpisałem jej. Ubrałem się i poszedłem zjeść śniadanie.
- Synu, kiedy wreszcie znajdziesz sobie jakąś pracę ? - Zapytał ojciec.
- Dla twojej wiadomości, ja już znalazłem sobie pracę. - Odpowiedziałem krótko ojcu.
- Gdzie ? - zapytał. 
- U Darcy, będę pracował jako konsultant w biurze podróży.
- Naprawdę ? - Zapytał
- Nie. Tak naprawdę będę pracował jako nauczyciel samoobrony i boksu. U Astona. Zadzwoniłem i zapytałem się czy nie chce kogoś do pracy a on się zgodził. Będę pracował z Harrym od przyszłego tygodnia.
- No dobrze. - Mówił kiedy ja wstałem od stołu.
- A ty gdzie się wybierasz ? - Zapytał
- Do Sony. - Powiedziałem i wyszedłem z mieszkania. Po czym ruszyłem do dziewczyny.
W prawdzie droga nie zajęła mi dużo czasu, ale przez dobre 10 minut siedziałem w samochodzie i zastanawiałem się czy na pewno do niej iść. Po tych wszystkich przemyśleniach postanowiłem pójść do dziewczyny. Zapukałem do drzwi i szybko zobaczyłem na przeciw mnie Sony.
- CzeŚć. Wejdź. - Powiedział dziewczyna.
- O czym chciałaś pogadać.
- Chciałam Cię przeprosić za moje zachowanie. Ja na prawdę nie chciałam, Cię skrzywdzić. - Mówiła 
- Nie chciałaś, ale skrzywdziłaś.
- Przepraszam... ja naprawdę nie chciałam byłam pijana nie potrafiłam tego kontrolować. - Powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Przepraszam. - Wyszeptała do ucha.
- No już dobrze wybaczę Ci, pod warunkiem że ty wybaczysz mi moją zdradę.
- Dobrze. Uśmiechnęła się dziewczyna i pocałowała mnie w policzek.
- No więc może byśmy gdzieś wyskoczyli ?
- Jasne. Muszę zrobić zakupy przy okazji.... Coś ty zrobił sobie w rękę ? - Zapytała dziewczyna.
- Nic. - Odpowiedziałem krótko
- Jak to nic, przecież widzę że jest złamana.
- No bo wczoraj wyszedłem od ciebie ze złości uderzyłem w ścianę, a że zaczęła mnie boleć pojechałem do szpitala i okazało się że ją złamałem.
- Czyś ty zwariował ? - Zapytała
- Spokojnie, jesteś warta każdego bólu.
- Zwariował no zwariował. - Powiedziała i poszła na górę się przebrać, a ja w miedzy czasie zacząłem zwiedzać jej mieszkanko. Gdy obejrzałem cały dół Sony zeszła
- Wow. Ślicznie wyglądasz. - Powiedziałem
- Dziękuję. Ty też.  Wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy do starbucksa. Zamówiliśmy sobie kawę i cały czas rozmawialiśmy
-  Wiesz Niall. Może ja Cię źle oceniłam. Nie powinnam była Cię znienawidzić.
- Sony to już nie ważne. Liczy Się tylko to co jest teraz.
- Masz rację. - Powiedziała Dziewczyna.
- Więc może zaczniemy wszystko od początku ? - Zadałem pytanie dziewczynie.

 ________________________________________
Ok. Tak więc jest kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. Chciałabym podziękować wszystkim tym którzy czytali mojego bloga ponieważ minął rok od jego założenia. Jeśli ktoś lubi moje opowiadania to chcę was poinformować że założyłam nowego bloga. 
Serdecznie wszystkich zapraszam :)

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 91 ( III )

*Oczami Sony*
Siedziałam w domu i pakowałam wszystkie swoje rzeczy. Rozglądałam się po mieszkaniu a w mojej głowie pojawiały się te wszystkie wspólne chwile które przeżyłam. Tak pamiętam jak rok temu w halloween przebraliśmy się jako para z lat 70 -tych. To była naprawdę świetna zabawa, szkoda że już żadnej z nim nie przeżyję. Otrząsnęłam się i wróciłam do pakowania. Biegałam po domu jak opętana pakując wszystko co miałam po rozrzucane
w mieszkaniu. Spakowałam już 3 walizki i jedno pudło. w pierwszej walizce miałam bluzki i sukienki w drugiej spodnie i spódniczki a w trzeciej kurki i swetry. w pudle miałam wszystkie buty, kosmetyki i biżuterię. do drugiego pudła pakowałam zdjęcia moje i Toma, a do 3 i 4 garnki sztućce i inne duperele. Kiedy skończyłam usiadłam na kanapie wzięłam telefon i wyszukałam numer Harrego.
- Cześć Harry. - Powiedziałam po ciuchu
-Witaj Sony - Odezwała się Bella.
- Hej Bell nie wiesz może gdzie jest Harry ? - Zapytałam przyjaciółki.
- No pojechał do Ciebie ale zapomniał telefonu.
- Dobra dzięki. - Powiedziałam i rozłączyłam się
Zdążyłam odłożyć telefon kiedy ktoś zaczął pukać do drzwi, kiedy je otworzyłam zobaczyłam Harrego.
- Jestem. - Powiedział uśmiechnięty Harry
- To dobrze przed chwilą dzwoniłam do Ciebie ale telefonu nie wziąłeś.
- No zapomniałem, ale już jestem. Co mam wziąć ? - Zapytał
- No dobrze by było gdybyś na początku wziął pudła a ja zaniosę walizki. - Powiedziałam do przyjaciela.
- Dobrze Sony.
Kiedy znieśliśmy wszystkie rzeczy do samochodu Harrego, chłopak przywiązał mój samochód do swojego i pojechaliśmy. Spojrzałam na blok po raz ostatni a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Sony, wiem że jest Ci ciężko, ale nie możesz się załamywać.
- Trzeba zacząć żyć od nowa. Wiem Harry, pamiętam Co mi powiedziałeś. Ale każda kolejna ,, książka '' którą zaczynam jest bardzo ciężka, a gdy już mi się podoba szybko się kończy w nieoczekiwany sposób.
- Szczerze to nie mam pojęcia jak to jest cały czas zaczynać coś od początku, ale jedno jest pewne że na mnie i na Bellę zawsze możesz liczyć.
- Wiem, ale ja chce się wreszcie ustabilizować.
- Sony, masz dopiero 20 lat. Całe życie jest przed tobą. - Powiedział Harry, a ja nic się nie odezwałam
*Kilka Dni Później*
Od czasu przeprowadzki nie wychodziłam z domu, a powodem było to że cały czas się upijałam ponieważ to było ucieczką od moich problemów i samotności. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, a mając na myśli dobre chodziło mi o wódkę. Kilka razy dzwonił do mnie Niall, Harry i Bella, ale nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. A trzeba się ogarnąć. Tylko że pewnie od jutra bo dzisiaj jestem pijana. Oglądałam jakiś denny program w telewizji, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wstałam z ledwością z kanapy i ruszyłam do drzwi. Złapałam równowagę i otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Niall. Zdziwił się kiedy zobaczył mnie w takim stanie.
- Boże Sony jak ty wyglądasz. - Powiedział do mnie i wszedł do środka.
- Czego chcesz ? - Zapytałam opryskliwie
- Czy ty widzisz jak ty wyglądasz. Słyszysz się w ogóle ? - Zapytał chłopak
- O.. już nie udawaj że się o mnie martwisz. Nie obchodziłam Cie 2 lata a teraz wracasz, chcesz rozwalić mi ślub, a teraz przychodzisz do mnie jak gdyby nigdy nic. To gówno prawda.
- Jesteś pijana. - Krzyknął.
- No i co że jestem. Przyszedłeś mnie bzyknąć i zostawić jak wtedy ? Proszę bardzo masz okazję
- Sony co ty w ogóle pieprzysz ?
- A co nie jest taka prawda ? Jesteś hujem jednym słowem.
- Sony przestań.
- Bo co mi zrobisz ? Gówno mi zrobisz i taka jest prawda.
- Wiesz co. Teraz To ja się zastanawiam po co ja tu w ogóle przyszedłem. Myślałem że miło spędzimy wieczór. Najwidoczniej się pomyliłem
- Uuuu, tak mi przykro... ale wiesz co jednak nie jest mi przykro, po tym co mi zrobiłeś. Zobaczyłeś mnie to miłe, a teraz wypierdalaj z mojego mieszkania... i wiesz co więcej tu nie wracaj.
- Czemu tak się do mnie odzywasz. Krzywdzisz mnie tym. - Powiedział chłopak. Spojrzałam na niego.
- Ja Cię krzywdzę - Spoliczkowałam go.
- To Kurwa pomyśl sobie kiedy ty skrzywdziłeś mnie, z tą kurewsko pierdoloną dziwką ? Straciłam szacunek do Ciebie ty dupku. Już nigdy więcej Ci nie zaufam zrozumiałeś. A teraz wypierdalaj stąd jak najszybciej. Zanim Ci coś zrobię. - Wrzeszczałam na chłopaka, który spojrzał na mnie a z jego oczu wypłynęły łzy. Wytarł je, odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami. Tak naprawdę to wcale nie chciałam go zranić. Bo już mu to wybaczyłam. Wiem źle zrobił, ale każdy uczy się na własnych błędach. Nie wiedziałam co o tym myśleć więc poszłam do swojego pokoju i zasnęłam.

_______________________________________
Przez święta rozdziały będą pojawiać się częściej, mam nadzieje że będziecie komentować ?

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 90 ( III )

*Oczami Belli*
- Twoja mama wie że jesteś w ciąży ? - Zapytał Harry opierając się o blat
- Tak, znalazła mój test ciążowy. - Powiedziałem nalewając soku do szklanek
- No i powiedziała ? - Zapytał Harry z podekscytowaniem.
- Siedziała w salonie w poniedziałek, a ja przeszłam od Ciebie z domu rano po ślubie. Kazała usiąść mi na przeciwko niej, no więc usiadłam. Zapytała
- ,, Kochanie czy masz jakieś problemy ? "
- ,, Nie a czemu pytasz ? ''
- ,, Jesteś w ciąży, prawda ? ''
- ,, yyy, no tak, a skąd ty o tym wiesz ? ''
- ,, Znalazłam test ciążowy w łazience z pozytywnym wynikiem ''
- ,, mamo ja prze....''
- ,, Kochanie tak bardzo się Cieszę, zawsze chciałam mieć takiego małego wnuka, mimo tego że jestem bardzo młoda, to strasznie się Cieszę.
- ,, Serio ? ''
- ,, Oczywiście, a czy to Denis jest ojcem dziecka ?
- ,, Nie''
- ,, Co ? a kto nim jest ? ''
- ,, Harry, mamo, Harry "
- ,, Styles ? ''
- ,, Tak, on"
- ,, Wiesz powiem Ci, kochanie. Na lepszego ojca nie mogłaś trafić.''
- Zaczęła się śmiać i mocno mnie przytuliła. Później powiedziała że zawsze będziemy mogli na nią liczyć.
- Wiesz co. Twoja mama miała rację z tym, że ty na lepszego ojca nie mogłaś trafić. - Zaśmiał się i podszedł bliżej mnie.
- No nie wiem Harry. Chcę żebyś był dobrym ojcem. - Powiedziałam do chłopaka
- Bell ja będę najlepszym ojcem pod słońcem.
- Nasze dziecko będzie śliczne ? - Zapytałam
- Nasze dziecko będzie najśliczniejszym dzieckiem chodzącym po tej planecie, a co najważniejsze będzie nosiło nazwisko Styles. - Powiedział i uklęknął na kolano.
- I pytanie jest tylko czy ty Bello Moon zechcesz dołączyć do naszego zacnego grona Styles i iść ze u mojego boku do końca mojego życia ? Wyjdziesz za mnie ? - Powiedział Harry trzymając w ręku śliczny pierścionek zaręczynowy
- Oczywiście że tak. - Powiedziałam do chłopaka z łzami w oczach który zakładał mi pierścionek na palca a potem wstał i mocno mnie przytulił.
- Musze powiedzieć rodzicom że zostaną dziadkami. - Zaśmiał się Harry.
- To może chodźmy teraz ? - Zapytałam
- Wiesz to całkiem dobry pomysł. - Powiedziała po czym wyszliśmy z domu.
Przez całą drogę śmiałam się z opowieści Harrego, on zawsze wiedział jak mnie rozśmieszyć. Kiedy dojechaliśmy do jego rodziców, pomógł mi wysiąść z auta. Nie powiem bo odkąd dowiedział się że jestem w ciąży bardzo się o mnie troszczy co bardzo mi się spodobało. Otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry - Powiedziała wesoło Barbara i pocałowała nas w policzek.
- Jest może tata ? - Zapytał Harry 
- Nie ma, pojechał po zakupy ale powinien zaraz wrócić, a coś się stało ?
- No chciałem z nim porozmawiać, ale poczekamy aż przyjdzie.
- No dobrze, w takim razie wejdźcie do salonu a ja przyniosę coś do jedzenia i picia. Barbara przyniosła sok, sernik i ciasteczka z kawałkami czekolady. Rozmawialiśmy z nią aż w pewnym momencie przyszedł tata Harrego.
- Kogo ja widzę. - Powiedział Stive odłożył zakupy na podłogę i podszedł do nas. Co was tu sprowadza moje drogie dzieci.
- Jeśli nie zauważyłeś ja tu jeszcze mieszkam. - Odgryzł się Harry
- Wiem że tu mieszkasz, ale rzadko przyprowadzasz do nas Belle. Ja i Barbara chcielibyśmy ją lepiej poznać.
- Tato ależ spokojnie na to będziecie mieli naprawdę dużo czasu. - Powiedział Harry i uśmiechnął się do mnie.
- Co masz na myśli ? - Zapytał mężczyzna.
- Powiem Ci jeśli usiądziesz.
- No dobrze. - Powiedział Sitve i usiadł obok Barbary.
- Słucham, możesz mówić.
- taaa, będziecie dziadkami. - Powiedział szybko Harry
- Żartujesz prawda ? - Powiedział pytając Stive
- To świetna wiadomość.
- Ale jak to się stało ? - Ciągle pytał Stive
- Stive, musieli ze sobą spać. Inaczej dziecka by sobie nie zrobili. - Powiedziała Barbara na co wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Barbara, wiem jak się robi dzieci, sam zrobiłem 2. - Powiedział zadowolony
- To po co się tak głupio pytasz ?
- A tak w ogóle kochani to gratulacje. Wreszcie będziemy mieli jakieś zajęcie.
- Tato chciałem Cię jeszcze poinformować że zaręczyłem się z Bellą.
- To świetnie. Powiedział
- Wiem.
- A kiedy ślub ? - Zapytała Barbara
- No jeszcze nie wiemy, ale uzgodnimy to i o wszystkim się dowiecie.
Barbara i Stive zaczęli się ze sobą sprzeczać a my w między czasie zrobiliśmy sobie zdjęcie. Wstawiłam je na instagrama z dopiskiem #najlepsza #kochająca #się #para #na #świecie #<3

____________________________________________
Kochani to już i aż 90 Rozdział. Mam nadzieję że am się podoba 
i że skomentuje go więcej niż jedna osoba ;)

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 89 ( III )

 Poniedziałek
*Oczami Sony*
Miałam się ubierać na pogrzeb, ale zamiast tego siedziałam w bieliźnie na łóżku w sypialni. Nie miałam na nic siły, a tym bardziej na płacz. Wstałam z łóżka i założyłam sukienkę. Potem podłam do łazienki i ułożyłam sobie włosy. Na koniec poszłam przejrzeć się w lustrze. W sumie nie wyglądałam źle. wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Na dole czekali moi rodzice z którymi miałam pojechać na pogrzeb. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy. Droga nie trwała długo. Kiedy dojechaliśmy na miejsce byli już rodzice Toma, Harry z Bellą, Niall z rodzicami, Louis i Jade oraz Liam  Sophia i Sara. Poza nimi był Stiv z żoną rodzina i znajomi Toma. Wszyscy podchodzili do mnie i składali mi kondolencje.
- Sony, bardzo mi przykro - Powiedziała Harry.
- Tak wiem, ale wszystko jest dobrze. - Powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka
- Sony.- Powiedział Niall.
- Nie odchodź. Zostań ze mną. - Powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Dobrze - powiedział i stanął za mną.
Po mszy wszyscy udaliśmy się na cmentarz gdzie pochowali Toma. Tak bardzo za nim tęskniłam że zaczęłam płakać, a Niall przytulił mnie do siebie.
- Nie płacz, musisz być twarda, dla niego. - Powiedział mi do ucha Niall. Spojrzałam na niego i automatycznie się uśmiechnęłam.
Po pogrzebie każdy pojechał w inną stronę. Rodzice Toma, kazali mi ich odwiedzać, na co się zgodziłam. Niall zaproponował mi podwózkę do domu a ja się zgodziłam.
- Ile masz urlopu ? - Zapytał Niall zapalając samochód.
- Stiv powiedział że tyle ile będę potrzebowała, żeby do siebie dojść.
- No i dobrze. Teraz musisz dużo odpoczywać.
- Wiem , Niall. Ale myślę że szybko zbiorę siły.
- Sony, a czy my .. no wiesz mogli byśmy spróbować znów być ze sobą ? - Spojrzał na mnie i zaczął się jąkać
- Niall, szczerze ? - Zapytałam chłopaka
- No tak
- Myślę że za wcześnie jest o tym myśleć, dopiero zostałam wdową a poza tym ie ufam Ci na tyle aby z tobą być. - Powiedziałam do chłopaka
- Rozumiem. - Powiedział i spuścił głowę.
- Niall, ale nie powiedziałam że nie możesz się starać. Nadal coś do Ciebie czuję, ale zrozum mnie. Potrzebuję czasu.
- Dobrze powiedział i wjechał na parking.
- dziękuję że mnie odwiozłeś. - Powiedziałam do chłopaka i dałam mu buzi w policzek.
- Nie ma za co, jesteśmy w kontakcie. - Powiedział a ja wyszłam z auta, a chłopak pomachał mi i wyjechał z parkingu, gdy ja przyglądałam się jak odjeżdża.
Nie wiedziałam Co mam zrobić, ale od piątku to u mnie normalne. Złapałam oddech i poszłam do mojego mieszkania. Zdjęłam buty, weszłam do kuchni i wzięłam gazetę. Usiadłam na kanapie i zaczęłam szukać wolnych mieszkań. Po pół godzinie znalazłam mieszkanie i umówiłam się z właścicielem, aby obejrzeć to mieszkanie. Przebrałam się i pojechałam pod wskazany adres. Gdy dojechałam zobaczyłam Przystojnego mężczyznę.
- Witam, piękną damę powiedział 
- Witam, Nazywam się Sony Phi.. znaczy Balck
- Miło mi Cię poznać. Co Cię interesuje ?
- Jakieś takie nie za duże ale nie za małe mieszkanie. - Powiedziałam uśmiechając się do mężczyzny
- Tylko dla pani ? - Zapytała się z uśmiechem
- Tak - odpowiedziałam
- To czemu ma pani obrączkę na palcu ? - powiedział
- Yyy,  - nie wiedziałam Ci powiedzieć
- Pokłóciła się pani z mężem ? - Zapytał
- Nie, ja tylko emm. Mój mąż nie żyje - Powiedziałam i spuściłam głowę.
- przykro mi, i przepraszam że o to zapytałem.
- Nic nie szkodzi. To pokaże mi pan to mieszkanie ? - Zapytałam
- Jasne. Zapraszam na 2 piętro. - Powiedział i zaprowadził mnie pod drzwi mieszkania. Gdy weszłam pierwsze co ujrzałam to korytarz. Szłam powoli po wypastowanej podłodze i skręciłam do dużego salonu. 
Weszłam po schodach do pierwszego pokoju i zobaczyłam małą sypialnię. i weszłam zobaczyć łazienkę w moim pokoju, była śliczna. Potem poszliśmy do pokoju gościnnego. Wróciliśmy na dół i obejrzałam jeszcze kuchnie na końcu korytarza. Cały dom był śliczny
- No i jak. Podoba się pani ? - Zapytał
- Oczywiście. To ile mam płacić miesięcznie ? - Zapytałam
- 5 tysięcy dolarów
- Zgoda.- Powiedziałam i podpisałam papiery najmu.
- O to pani kluczyki. Może się pani wprowadzić kiedy pani chce. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Bardzo dziękuję. - Powiedziałam i wyszliśmy razem z mieszkania.
- Mam nadzieję że będzie się pani miło mieszkało u mnie w mieszkaniu. - Powiedział podchodząc do swojego auta
- Dziękuję, ja też mam taką nadzieję. - Uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta, po czym odjechałam.
*Oczami Harrego*
- Twojej mamy nie ma ? - Zapytałem
- No nie po pogrzebie musiała jechać do pracy. - Powiedziała Bella wchodząc do kuchni.
- Miałem się Ciebie zapytać.
- No co tam ? - Powiedziała wyjmując napój z lodówki
- Twoja mama wie że jesteś w ciąży ?

__________________________________________
Słoneczka mam nadzieje że rozdział się podoba i że docenicie moją
 pracę i go skomentujecie ;)
Liczę na was <3

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 88 ( III )

Obudziłem dość wcześnie. Spojrzałem na zegarek była 7.15. Sony nadal spała a ja wstałem z łóżka. Poszedłem do toalety i ogarnąłem się trochę. Poszedłem do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Zdążyłem ją wypić kiedy ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem i otworzyłem je otworzyć a moim oczom ukazali się rodzice Sony i Toma. No to wiedziałem teraz że jestem w dupie.
- Niall. - Powiedziała zaskoczona mam Sony
- Dobry. - Powiedziałem.
- Co ty tu robisz ? - Zapytała
- Przyszedłem chwile temu  do Sony. Chciałem zobaczyć jak się czuję.
- Kim ty jesteś młody człowieku ? - Zapytała Mama Toma
- Przyjacielem. To może ja pójdę ją obudzić ? - Zapytałem
- Dobrze by było. Wyszedłem z korytarza jak wystrzelony z procy. Wszedłem do salonu i podszedłem do dziewczyny.
- Sony, musisz wstać Twoi rodzice i teściowie przyjechali.
- Co ? Co im powiedziałeś ?
- że przed chwilą przyszedłem sprawdzić jak się czujesz. - Powiedziałem
- A co na to moi rodzice ?
- Nie za bardzo się cieszyli. W każdym bądź razie ja już idę. - Powiedziałem do dziewczyny i ruszyłem w stronę drzwi od salonu
- Niall. - Powiedziała
- Tak ?
- Dziękuję Ci. - Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
- Nie ma za co. Mam nadzieje że odbudujemy, naszą znajomość.
- Ja też. - powiedziała a ja uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z Salonu.
- Gdzie jest Sony. Zapytał jej tata
- Już idzie. Miło było mi państwa poznać. - powiedziałem i nagle podbiegła do mnie mama Toma
- Bardzo Ci dziękuję że się nią zainteresowałeś. - Powiedziała do mnie
- Nie ma mi pani za co dziękować. Sony jest moją przyjaciółką. Więc to normalne że się o nią martwię.
- No wiem, ale dziękuje Ci.
- Nie ma za co. A teraz muszę państwa przeprosić.
- No dobrze, w takim razie do zobaczenia. - powiedział tata Toma
- Do widzenia. - powiedziałem i wyszedłem.
Nie powiem ale to było dziwne doświadczenie. Wyszedłem budynku i udałem się na przystanek, z którego pojechałem do pracy. Kiedy skończyłem nudny dzień pojechałem do domu. Kiedy wszedłem pierwsze co usłyszałem to krzyk mojej matki
- Niall do jasnej cholery gdzieś ty był całą noc ? - Wrzeszczała na mnie
- Mogła byś na mnie nie krzyczeć ? - Powiedziałem do mamy
- Wiesz jak ja się o Ciebie martwiłam ?
- Wiem, ale nie krzycz na mnie jestem dorosły. - Powiedziałem do mamy
- To dowiem się gdzie byłeś całą noc ? - Pytała mama
- U Sony. - Powiedziałem krótko
- Słucham ?
- No byłem u Sony. Czy ja mówię po chińsku ? - Zapytałem się mam
- Ale ona ma męża. I wiesz o tym doskonale.
- No ma męża, leżącego od wczoraj w kostnicy.
- powiedziałem wchodzą co kuchni.
- Nie żartuj sobie, po co tam byłeś ? Czy ty chcesz zniszczyć jej małżeństwo ? - Zapytała
- Mamo, czy ja wyglądam na kogoś kto chce zniszczyć małżeństwo Sony, skoro To wczoraj zmarł. - Mówię jej to po raz drugi.
- To nie możliwe. Przecież wczoraj go widziałam i rozmawiałam z nim.
- Jak mi nie wierzysz to zadzwoń sobie do Sony.
- No to zadzwoń. i weź na głośno mówiący. - Jak chciała tak zrobiłem
- Cześć Sony przeszkadzam Ci ? - Zapytałem dziewczyny
- No w sumie to nie, właśnie wróciłam z rodzicami do domu, są trochę w szoku, w sumie tak samo jak i ja.
- Ale jak się czujesz ? - Zapytałem dziewczyny
- No nie najlepiej, jeszcze raz chciałam Ci podziękować za to że byłeś przy mnie, no wiesz kiedy tak naprawdę Cię najbardziej potrzebowałam. - Kiedy moja mama to usłyszała otworzyła usta z niedowierzania.
- No a a kiedy jest pogrzeb ? - Zapytałem
- W poniedziałek. No wiesz tak sobie pomyślałam że mógłbyś mi dotrzymać towarzystwa na nim.
- Jasne że tak. A Twoi rodzice mówili Ci coś o mnie ? - Zapytałem
- Tak nie byli zbyt zadowoleni że znów Cię widzą. Ale powiedzieli że to moja decyzja czy będę się z Tobą zadawała. Powiedziałam im że każdy zasługuje na drugą szanse, a ja teraz potrzebuje kogoś kto będzie spędzał ze mną dużo czasu. - Moja mama zaczęła płakać
- Sony tak bardzo ci współczuje. - Powiedziała ledwo łapiąc oddech
- Maura, nie płacz. Mnie też jest ciężko, ale ja wiedziałam że tak będzie.
- To za wcześnie. Nie zdążyliście się nawet sobą nacieszyć. - Powiedziała.
- Wiem ale nic na to nie poradzę. Takie już jest moje życie.
- Rozumiem. - Powiedziałam moja mama
- Zobaczymy się na pogrzebie. - Powiedziała Sony i rozłączyła się.
- Widzisz mówiłem, czemu ty nie chcesz mi wierzyć ? - Zapytałem mamy
- Przepraszam, nie chciałam Cię urazić. Po prostu raz już skrzywdziłeś Sony nie chciałam żeby robił tego po raz drugi.
- Wiesz, super naprawdę fajnie, że tak we mnie wierzysz. - Spojrzałem na nią i poszedłem do pokoju.

 ____________________________________________
Kochani Macie kolejny rozdział tak z okazji Andrzejek. 
Mam nadzieję że się wam spodoba :)
Liczę na wasze komentarze ;)

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 87 ( III )

*Oczami Sony*
Siedziałam na krześle i byłam załamana. Czekałam na Harrego i Bellę, a przynajmniej wydaję mi się że będą raze. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy tylko spojrzałam w lewo zobaczyłam biegnącego Harre, Bellą i Nialla. Szybko wstałam.
- Co on tu robi ? - Zapytałam zdenerwowana Harrego wycierając łzy. 
- Sony spotkałem się dzisiaj z Niallem żeby z nim pogadać i akurat zadzwoniłaś. - Powiedział zestresowany.
- Co ja Ci takiego zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz ? - Zapytał Niall.
Spojrzałam na niego z pogardą i przytuliłam się się do Harrego.
- Co ja mam teraz zrobić ? - Zapytałam Stylesa
- Sony, nie wiem ale pamiętaj że zawsze Ci pomogę. Zawsze możesz liczyć na naszą pomoc. nie jesteś z tym Sama. - Powiedział Harry.
- Może i mnie nienawidzisz, ale pamiętaj że zawsze możesz do mnie zadzwonić i pogadać lub coś.
- Serio Niall, ty nadal chcesz się do mnie odzywać po tym jak tak bardzo Cię nienawidzę ? - Zapałam mu pytanie.
- Wiem że na to zasłużyłem. Byłem dupkiem i należy mi się, ale to nie zmienia faktu że nadal Cię kocham. - powiedział z uśmiechem
 Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Wiesz powinnaś zadzwonić do rodziców Toma. - Powiedziała Bella.
- Masz rację, ale proszę was wrócicie ze mną do domu i zadzwonicie do rodziców Toma bo ja sama nie dam rady. - Powiedziałam do przyjaciół. 
- Jasne odwieziemy Cię do domu. - Powiedziała Bella
- Ale ja mam tu samochód - Odparłam
- No to ja pojadę twoim a Niall będzie kierował moim. - Powiedział Harry
- No dobra powiedziałam i Niall z Bella odwieźli mnie do domu. Gdy dotarliśmy do niego Bella zadzwoniła do rodziców Toma i powiedziała im o zaistniałem sytuacji.
- Jak się czujesz ? - zapytał Harry.
- Ja się nie czuję Harry. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ja wiedziałam że Tom umrze, ale nie wiedziałam że opuści mnie tak szybko.
- Sony to jest szok dla każdego i każdy z nas będzie Cię wspierał. Rodzina Twoja i Toma ja Bella, Niall, Wendy Penelopa. Po prostu wszyscy. Poproszę ojca żeby dał Ci urlop do momentu aż nie wydobrzejesz. - Powiedział Harry
- Jeśli chcesz mogę zostać dzisiaj u Ciebie i dotrzymać Ci towarzystwa. - Zaproponował Niall.
- Nie wiem czy to dobry pomysł  - Powiedziała Bella.
- Nie , spoko. Jak bardzo chce może zostać. I tak nie mam na nic siły.
- No ok. - Powiedział Harry.
Bella i Harry posiedzieli u mnie z jakąś godzinę i poszli. Zostałam z Niallem sama w domu. Nigdy bym nie pomyślała że to on będzie mnie pilnował po śmierci Toma.
- Może chcesz herbaty ? - Zapytał siedząc na przeciwko mnie
- Jak chcesz to zrób. Na wierzchu jest. - Powiedziałam skulona na kanapie.
- A może głodna jesteś ? - Zapytał
- Nie. - Odpowiedziałam zimno. Chociaż to miło z jego strony że się troszczy.
- Ale Sony musisz jeść. - Powiedział Troskliwie.
- Teraz to już nic nie muszę. - Odpyskowałam
- Sony, nawet tak nie mów. Musisz żyć i funkcjonować, ale twojego dobra i dla dobra twojej przyszłej rodziny.
- Niall, jak byś nie zauważył to moja rodzinna właśnie się rozpadła.
- Nie mów tak. Nawet tak nie myśl. Wiem że bardzo Ci go brakuje, ale z czasem przyzwyczaisz się do tego. Poznasz kogoś i zakochasz się. Jesteś młoda masz dopiero 20 lat.
Może i jestem na niego mega wkurzona za to kiedyś mi zrobił, ale ludzie się zmieniają. Może on też to zrobił i teraz jest zupełnie inny. Może powinnam dać mu drugą szanse. Ale o czym ja myślę przecież właśnie kilka godzin temu zginął mój mąż. Ale z drugiej strony obiecałam mu że kogoś sobie znajdę. To nie znaczy że zrobię to teraz. Od tego całego myślenia nawet nie wiem kiedy usnąłem.
*Oczami Nialla*
Poszedłem zrobić Sony herbatę, a kiedy wróciłem ona już spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej sypialni. Sony przeżyła dzisiaj niezły szok i szkoda mi jej. Wyszedłem z jej pokoju i przymknąłem drzwi. Poszedłem do salonu i włączyłem sobie telewizor. Nagle zadzwonił do mnie Harry
- No i jak tam Sony ? - Zapytał
- Niedawno usnęła i zaniosłem ją do jej sypialni.
- I dobrze zrobiłeś, sen jej się przyda.
- Wiem. Jutro przyjeżdżają rodzice Toma nie wiesz o której ?
- Nie wiem, a czemu pytasz. - Zadał pytanie
- bo bym się zmył, żeby nie było przypału. Ale trudno powiem że jestem kolegą i przyszedłem rano żeby zobaczyć jak się czuję.
- Dobry pomysł. Ja gadałem o tym z ojcem i powiedział że da jej urlop jak najbardziej, powiedział że dużo przeżyła i musi wydobrzeć.
- No dobra ja kończę zobaczę co tam z Sony i idę spać.  - Powiedziałem do przyjaciela
- No dobra, opiekuj się nią.
-Dobrze. - Powiedziałem i rozłączyłem się. Wstałem z kanapy i poszedłem do salonu dziewczyny. Spojrzałem na nią, nadal spała ale jej sen był nie spokojny. Podszedłem do niej i pogłaskałem ją po głowie. Trochę się uspokoiła. Chciałem wyjść z pokoju kiedy usłyszałem głos Sony.
- Niall - Powiedziała
- Tak ? - Zapytałem
- Zostać ze mną w pokoju.
- Co masz na myśli ? - Zapytałem dziewczyny
- Połóż się obok. To wszystko. - Powiedziała
- Proszę - Powiedziała błagalnym głosem.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Próbowałem się wykręcić.
- Niall, potrzebuje Cię teraz, nie rób mi tego. - Powiedziała
- No dobrze. Jeśli chcesz to położę się obok Ciebie. - Powiedziałem i też tak Zrobiłem.
Dziewczyna kiedy przytuliła się do mnie zasnęła.

________________________________________
Mam nadzieję że się podoba rozdział :)
Liczę na komentarze.

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 86 ( III )

*Oczami Sony*
Wychodziliśmy właśnie od Harrego. Spojrzałam na Toma i zauważyłam że zbladł.
- Kochanie czy wszystko w porządku ? - Zapytałam chłopaka
- Tak, tylko głowa mnie boli. Spokojnie przejdzie mi. - Powiedział uśmiechając się do mnie
- Jesteś tego pewny ? - Zapytałam
- Jasne chodźmy już. To w domu wezmę tabletkę i położę się spać. - Mówił wsiadając do samochodu.
nie chciałam się już z nim kłócić żeby się nie musiał denerwować. W domu byliśmy po 15 minutach, a cała droga minęła nam w ciszy. Gdy tylko Tom wszedł do domu poszedł do apteczki wziąć leki na ból głowy, a ja w między czasie przebrałam się w piżamę. Leżałam na łóżku i czekałam na Toma, który leżał obok mnie w przeciągu 5 minut.
- Kochanie martwię się o Ciebie. Czy te badania wyszły na pewno dobrze ?
- Sony czy ty myślisz że bym Cię oszukał ? - Powiedział zdenerwowany
- No nie, proszę nie denerwuj się na mnie. Ja po prostu boje się o Ciebie.
- Rozumiem Cie skarbie, ale nie ma takiej potrzeby. - Powiedział i ujął moją twarz w swojej dłoni.
- Zróbmy sobie zdjęcie. - Powiedział
- Co ? Ale Tom, jesteśmy w piżamach
- No to co z tego ? 
Po długich namowach w końcu zrobiliśmy sobie zdjęcie w łóżku, porozmawialiśmy i poszliśmy spać. Rano musiałam szybko iść do pracy a Tom jeszcze spał, więc go nie budziłam. Ubrałam się i wyszłam. Pogoda jest paskudna, cały czas lało. W pracy dzień leciał mi strasznie wolno. Tom nie odebrał żadnego mojego telefonu, co bardzo mnie zaniepokoiło. Wróciłam do domu najszybciej jak tylko mogłam.
- Tom jesteś ? - Zapytałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do sypialni nie było go, w łazience nie ma , salon nie ma i na samym końcu weszłam do kuchni ale tam też go nie było. Usiadłam na krześle i zobaczyłam na lodówce kartkę. ,, Jestem w szpitalu na Hollywood st. Zostawiłem telefon jak możesz to przynieś mi - Tom"
No świetnie on poszedł do szpitala a ja nic o tym nie wiem. Wyjęłam jego telefon z kieszeni spodni i pojechałam do szpitala. po 10 minutach byłam na miejscu. podeszłam do recepcjonistki
- Przepraszam gdzie leży Tom Philips ? - Zapytałam
- Nie mogę o tym panią poinformować ? A Kim pani jest dla pacjenta ? Zapytała
- Żoną. To powie mi pani czy mam sobie sama znaleźć ?
- Sala 237
- Dziękuję - Powiedziałam i poszłam do sali
- Boże Tom czemu leżysz w szpitalu ? - Zapytałam chłopaka
- Ponieważ źle się czuję,a wydaję mi się że wyleczą mnie tu.
- Mogłeś chociaż napisać lub zadzwonić.
- Nie chciałem Cie martwić kochanie.- Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy
- No dobrze - Powiedziałam uśmiechając się.
- Sony wiesz o tym że bardzo Cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim. Pamiętaj o tym że zawszę będę przy tobie i będę Cię chronił Pamiętaj o tym zawsze okey ?
- Dobrze Tom Ja też Cię kocham. - Powiedziałam i złapałam chłopaka za rękę.
- Obiecaj mi że znów się zakochasz . Obiecujesz ?
- Tak obiecuję.
- Na zawsze razem - Uśmiechnął się
- Na zawsze razem - powtórzyłam
- Kocham Cię - Powiedział Tom i nagle aparatura zaczęła pikać. Nie wiedziałam Ci się dzieje i zaczęłam krzyczeć. Przyszedł lekarz i kazał mi się odsunąć. Zaczęli go reanimować a pielęgniarka wyprowadziła mnie z Sali. Zaczęłam płakać nie wiedziałam Co mam zrobić ponieważ wiedziałam że już go nie uratują. Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w swoich rękach. Po jakich 10 minutach podszedł do mnie lekarz.
- Pani Philips ? - Zapytał Lekarz
- tak, to ja  - Odpowiedziałam zapłakana patrząc na doktora.
- Jest nam bardzo przykro, ale nie udało nam się uratować pani męża. Przykro mi.
- Rozumiem, on i tak był chory na nieuleczalnego raka. Więc wszystko rozumiem. - Powiedziałam do lekarza, który odszedł ode mnie. Usiadłam na krzesełku i pierwsze co przyszło mi do głowy to zadzwoniłam do Harrego.
- No cześć Sony - Powiedział ciepły głos Harrego.
- Tomm.... on
- Sony co z Tomem ? - Zapytał
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytał 
- W szpitalu na Hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedział i się rozłączył.
*Oczami Harrego*
- No tak że ona chciała ze mną chodzić, ale ja nie chciałem bo za bardzo kocham Sony.
- No rozumiem. Więc czemu ją zdradziłeś ? - Zapytała Bella
- Sam nie wiem, to po prostu moja głupota.
- Miejmy nadzieję że da się naprawić jakoś waszą relację. - powiedziałem kiedy usłyszałem dźwięk telefonu zobaczyłem Sony na wyświetlaczu.
- No cześć Sony - Powiedziałem
- Tomm.... on - Powiedziała zrozpaczona
- Sony co z Tomem ? - Zapytałem troskliwie
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytałem wystraszony
- W szpitalu na hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedziałem i rozłączyłem się.
- Co się stało ? - Zapytała Bell 
- Tom nie żyje. - powiedziałem
- Co, gdzie ona jest trzeba do niej jechać jak najszybciej. - Powiedział Niall
- Niall ma rację, musimy teraz przy niej być. Ona nas potrzebuję. - powiedziała Bella
- Macie racje. - powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy do samochodu
- Tak bardzo chce być teraz przy niej - powiedział Niall
- Będziesz miał teraz taka możliwość - powiedziałem do blondyna
Nie minęło 10 minut kiedy byliśmy na miejscu. Biegliśmy przez korytarz i  nagle zobaczyliśmy Sony siedzącą na krześle.
- Sony - Krzyknąłem do dziewczyny. Dziewczyna spojrzała na nas i wstała.
- Co on tu robi ? - Zapytała.

______________________________________________
Dzieje się. Ciężko mi było w ogóle pisać ten rozdział, ale kiedyś musiałam. Mam nadzieję że wam się podobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzach co do rozdziału ;)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 85 ( III )

*Oczami Sony*
Stałam właśnie nie niekończącej się kolejce w Tesco. I tak sobie myślałam że powinni zrobić stoisko do  10 produktów wtedy byłyby mniejsze kolejki.  Nie minęło może 10 minut kiedy wyszłam ze sklepu. Załadowałam zakupy do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Dzisiaj był bardzo pochmurny i zimny dzień, ale wcale się nie dziwie w końcu mamy połowę października. Stałam na światłach kiedy usłyszałam dźwięk telefonu.
- Hej Sony - Odezwał się zachrypnięty głos Harrego.
- Witaj Harry, co u Ciebie słychać ?
- Nic szczególnego, mam teraz chwilę przerwy w pracy i  Bell kazała zapytać się Ciebie czy ty i Tom jesteście dziś zajęci ? - Zapytał kiedy ruszyłam samochodem.
- Wiesz, to nie zależy ode mnie Tylko od Toma, bo nie wiem jak będzie się czuł. Ostatnio mówił że bardzo ciężko mu się oddycha i nie za bardzo może się przemęczać.
- No rozumiem, ale jakby coś to wpadnijcie dzisiaj do Belli do domu to posiedzimy i pogadamy. - Powiedział wesoło Harry.
- Jasne, porozmawiam o tym z Tomem. - Powiedziałam
- W takim razie do zobaczenia - Powiedział
- No pa - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
*Oczami Toma*
Właśnie czekałem w kolejce do lekarza, który miał mi powiedzieć o wynikach wczorajszych badań. Tak bardzo się bałem, bo nie chciałem zostawiać Sony samej kilka dni po naszym ślubie.
- Panie Philips zapraszam do gabinetu. - Powiedziała pielęgniarka.
Dlatego szybko wstałem, wszedłem do gabinetu i usiadłem na wskazanym przez doktora krześle.
- Tom, jak się czujesz ? - Zapytał kiedy usiadłem
- Do niedzieli było doskonale ale w poniedziałek dostałem zadyszki i ciężko mi się oddycha, boli mnie głowa i od wczoraj wszytko wypada mi z rąk bo nie mam siły ich utrzymać.
- Tom nie będę Cię okłamywał, bo mieliśmy być ze sobą szczerzy. Twoje wyniki są fatalne, twoje leki przestały działać i przez to nie zostało ci dużo czasu. Musisz uświadomić sobie że z każdym dniem będzie z tobą coraz gorzej. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze ? - Powiedział lekarz
- Nie.
- Twoje leki przestały działać 2 lata temu kiedy poznałeś Sony. To jest istny cud że twój organizm wytrzymał tyle czasu do waszego ślubu. To dzięki niej żyłeś dwa lata dłużej.
- Naprawdę ? To naprawdę świetna wiadomość. A ile czasu mi zostało ? - Zapytałem
- Nie daje Ci więcej niż miesiąc. - powiedział smutny
- Tak krótko, ale co ja mam powiedzieć żonie ? - Zapytałem załamany
- Nie mów jej bo się załamie, po prostu żyj normalnie.
- Okey. Bardzo Ci dziękuję. - powiedziałem do lekarza i podałem mu rękę.
- Nie ma za co, bardzo miło było cię poznać i bardzo fajnie się z Tobą pracowało.
- Mnie z Tobą również. Do zobaczenia. - Powiedziałem i wyszedłem z gabinetu. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Gdy wróciłem poczułem zapach tortilli. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem dziewczynę składającą jedzenie w ciasto.
- Witaj kochanie. - Powiedziałem do dziewczyny przytulając ją od tyłu.
- Cześć Skarbie, jak było u lekarza ? - Zapytała się i pocałowała mnie w usta.
- A dobrze, powiedział że wyniki są całkiem dobre, więc nie jest źle - skłamałem, dla jej dobra.
- No to super, ściągnij buty bo już jest obiad.
- Dobrze kochanie. - Powiedziałem ściągając buty w korytarzu. Wszedłem ponownie do kuchni i usiadłem przy stole.
- Dzwonił do mnie Harry. - Powiedziała nalewając soku do szklanek
- Tak i co chciał ?- Zapytałem
- Pytał się czy bylibyśmy w stanie przyjść dzisiaj do nich posiedzieć ? - Mówiła
- I zgodziłaś się ? - Zapytałem 
- Na początku chciałam z Tobą pogadać czy chcesz iść.
- Oczywiście. Miło będzie spędzić z nimi czas. - Powiedziałem zaczynając swoje jedzenie.
*Oczami Nialla*
- Niallu Jemsie Horanie. Czemu masz taki syf w pokoju ? - Zapytała mama
- Ponieważ nie chciało mi się posprzątać. I nie mów tak do mnie. - powiedziałem
- no tak zapomniałam synu że ty ciężko pracujesz i że jesteś tak leniwy aby posprzątać swój pokój.
- Dobrze nie denerwuj się, zaraz to posprzątam - Powiedziałem a naszą rozmowę przerwał dzwonek do drziw.
- Otworzę. - powiedziałem i zbiegłem na dół po schodach. 
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem tam jedną z ostatnich osób które pomyślał bym że tu przyjdą.
- Cześć, mogę wejść ? 
- Jasne. - odpowiedziałem i wpuściłem gościa do salonu.
- Więc co Cię sprowadza w moje skromne progi.
- Chciałem pogadać. - Powiedział
- O czym ? O ślubie Sony ? Harry jeszcze dwa lata temu jak byś mnie tylko zobaczył zajebał byś mi bez zastanowienia.
- Wiem, ale chyba zmieniłeś się przez ostatnie 2 lata ? - Powiedział siadając na kanapie.
- Sony niestety jest innego zdania.
- Wcale się jej nie dziwie. A tak ogółem przyszedłem zapytać się co Cię sprowadza do Londynu ?
- Głównym powodem jest Sony, ale chyba nie mam co liczyć na jej odzyskanie.
- Trzeba wierzyć że kiedyś się uda nie ? - Uśmiechnął się do mnie.
- Rozumiem ze to ona powiedziała Ci że wróciłem ?
- Tak, ale to chyba dobrze. Może jutro wyskoczymy na piwo czy coś i pogadamy jak za starych lat ? - Zapytał Hazza.
 - No jeśli chcesz to możemy jutro gdzieś wyjść. Jest piątek, więc czemu nie.
- Rozumiem że nadal masz ten sam numer ? - Zapytał Harry wstając.
- taa - odpowiedziałem odprowadzając go do drzwi.
- No to się zdzwonimy stary. - Powiedział Harry i wyszedł.
Byłem trochę zdziwiony jak go tu zobaczyłem ale może da się wszystko naprawić. I on chce mi w tym pomóc.

 ______________________________________________
Kochani to już 85 rozdział i nie wierze że już tyle napisałam. Mam nadzieję że się podoba i będziecie zadowoleni ;)