sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 88 ( III )

Obudziłem dość wcześnie. Spojrzałem na zegarek była 7.15. Sony nadal spała a ja wstałem z łóżka. Poszedłem do toalety i ogarnąłem się trochę. Poszedłem do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Zdążyłem ją wypić kiedy ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem i otworzyłem je otworzyć a moim oczom ukazali się rodzice Sony i Toma. No to wiedziałem teraz że jestem w dupie.
- Niall. - Powiedziała zaskoczona mam Sony
- Dobry. - Powiedziałem.
- Co ty tu robisz ? - Zapytała
- Przyszedłem chwile temu  do Sony. Chciałem zobaczyć jak się czuję.
- Kim ty jesteś młody człowieku ? - Zapytała Mama Toma
- Przyjacielem. To może ja pójdę ją obudzić ? - Zapytałem
- Dobrze by było. Wyszedłem z korytarza jak wystrzelony z procy. Wszedłem do salonu i podszedłem do dziewczyny.
- Sony, musisz wstać Twoi rodzice i teściowie przyjechali.
- Co ? Co im powiedziałeś ?
- że przed chwilą przyszedłem sprawdzić jak się czujesz. - Powiedziałem
- A co na to moi rodzice ?
- Nie za bardzo się cieszyli. W każdym bądź razie ja już idę. - Powiedziałem do dziewczyny i ruszyłem w stronę drzwi od salonu
- Niall. - Powiedziała
- Tak ?
- Dziękuję Ci. - Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
- Nie ma za co. Mam nadzieje że odbudujemy, naszą znajomość.
- Ja też. - powiedziała a ja uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z Salonu.
- Gdzie jest Sony. Zapytał jej tata
- Już idzie. Miło było mi państwa poznać. - powiedziałem i nagle podbiegła do mnie mama Toma
- Bardzo Ci dziękuję że się nią zainteresowałeś. - Powiedziała do mnie
- Nie ma mi pani za co dziękować. Sony jest moją przyjaciółką. Więc to normalne że się o nią martwię.
- No wiem, ale dziękuje Ci.
- Nie ma za co. A teraz muszę państwa przeprosić.
- No dobrze, w takim razie do zobaczenia. - powiedział tata Toma
- Do widzenia. - powiedziałem i wyszedłem.
Nie powiem ale to było dziwne doświadczenie. Wyszedłem budynku i udałem się na przystanek, z którego pojechałem do pracy. Kiedy skończyłem nudny dzień pojechałem do domu. Kiedy wszedłem pierwsze co usłyszałem to krzyk mojej matki
- Niall do jasnej cholery gdzieś ty był całą noc ? - Wrzeszczała na mnie
- Mogła byś na mnie nie krzyczeć ? - Powiedziałem do mamy
- Wiesz jak ja się o Ciebie martwiłam ?
- Wiem, ale nie krzycz na mnie jestem dorosły. - Powiedziałem do mamy
- To dowiem się gdzie byłeś całą noc ? - Pytała mama
- U Sony. - Powiedziałem krótko
- Słucham ?
- No byłem u Sony. Czy ja mówię po chińsku ? - Zapytałem się mam
- Ale ona ma męża. I wiesz o tym doskonale.
- No ma męża, leżącego od wczoraj w kostnicy.
- powiedziałem wchodzą co kuchni.
- Nie żartuj sobie, po co tam byłeś ? Czy ty chcesz zniszczyć jej małżeństwo ? - Zapytała
- Mamo, czy ja wyglądam na kogoś kto chce zniszczyć małżeństwo Sony, skoro To wczoraj zmarł. - Mówię jej to po raz drugi.
- To nie możliwe. Przecież wczoraj go widziałam i rozmawiałam z nim.
- Jak mi nie wierzysz to zadzwoń sobie do Sony.
- No to zadzwoń. i weź na głośno mówiący. - Jak chciała tak zrobiłem
- Cześć Sony przeszkadzam Ci ? - Zapytałem dziewczyny
- No w sumie to nie, właśnie wróciłam z rodzicami do domu, są trochę w szoku, w sumie tak samo jak i ja.
- Ale jak się czujesz ? - Zapytałem dziewczyny
- No nie najlepiej, jeszcze raz chciałam Ci podziękować za to że byłeś przy mnie, no wiesz kiedy tak naprawdę Cię najbardziej potrzebowałam. - Kiedy moja mama to usłyszała otworzyła usta z niedowierzania.
- No a a kiedy jest pogrzeb ? - Zapytałem
- W poniedziałek. No wiesz tak sobie pomyślałam że mógłbyś mi dotrzymać towarzystwa na nim.
- Jasne że tak. A Twoi rodzice mówili Ci coś o mnie ? - Zapytałem
- Tak nie byli zbyt zadowoleni że znów Cię widzą. Ale powiedzieli że to moja decyzja czy będę się z Tobą zadawała. Powiedziałam im że każdy zasługuje na drugą szanse, a ja teraz potrzebuje kogoś kto będzie spędzał ze mną dużo czasu. - Moja mama zaczęła płakać
- Sony tak bardzo ci współczuje. - Powiedziała ledwo łapiąc oddech
- Maura, nie płacz. Mnie też jest ciężko, ale ja wiedziałam że tak będzie.
- To za wcześnie. Nie zdążyliście się nawet sobą nacieszyć. - Powiedziała.
- Wiem ale nic na to nie poradzę. Takie już jest moje życie.
- Rozumiem. - Powiedziałam moja mama
- Zobaczymy się na pogrzebie. - Powiedziała Sony i rozłączyła się.
- Widzisz mówiłem, czemu ty nie chcesz mi wierzyć ? - Zapytałem mamy
- Przepraszam, nie chciałam Cię urazić. Po prostu raz już skrzywdziłeś Sony nie chciałam żeby robił tego po raz drugi.
- Wiesz, super naprawdę fajnie, że tak we mnie wierzysz. - Spojrzałem na nią i poszedłem do pokoju.

 ____________________________________________
Kochani Macie kolejny rozdział tak z okazji Andrzejek. 
Mam nadzieję że się wam spodoba :)
Liczę na wasze komentarze ;)

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 87 ( III )

*Oczami Sony*
Siedziałam na krześle i byłam załamana. Czekałam na Harrego i Bellę, a przynajmniej wydaję mi się że będą raze. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy tylko spojrzałam w lewo zobaczyłam biegnącego Harre, Bellą i Nialla. Szybko wstałam.
- Co on tu robi ? - Zapytałam zdenerwowana Harrego wycierając łzy. 
- Sony spotkałem się dzisiaj z Niallem żeby z nim pogadać i akurat zadzwoniłaś. - Powiedział zestresowany.
- Co ja Ci takiego zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz ? - Zapytał Niall.
Spojrzałam na niego z pogardą i przytuliłam się się do Harrego.
- Co ja mam teraz zrobić ? - Zapytałam Stylesa
- Sony, nie wiem ale pamiętaj że zawsze Ci pomogę. Zawsze możesz liczyć na naszą pomoc. nie jesteś z tym Sama. - Powiedział Harry.
- Może i mnie nienawidzisz, ale pamiętaj że zawsze możesz do mnie zadzwonić i pogadać lub coś.
- Serio Niall, ty nadal chcesz się do mnie odzywać po tym jak tak bardzo Cię nienawidzę ? - Zapałam mu pytanie.
- Wiem że na to zasłużyłem. Byłem dupkiem i należy mi się, ale to nie zmienia faktu że nadal Cię kocham. - powiedział z uśmiechem
 Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Wiesz powinnaś zadzwonić do rodziców Toma. - Powiedziała Bella.
- Masz rację, ale proszę was wrócicie ze mną do domu i zadzwonicie do rodziców Toma bo ja sama nie dam rady. - Powiedziałam do przyjaciół. 
- Jasne odwieziemy Cię do domu. - Powiedziała Bella
- Ale ja mam tu samochód - Odparłam
- No to ja pojadę twoim a Niall będzie kierował moim. - Powiedział Harry
- No dobra powiedziałam i Niall z Bella odwieźli mnie do domu. Gdy dotarliśmy do niego Bella zadzwoniła do rodziców Toma i powiedziała im o zaistniałem sytuacji.
- Jak się czujesz ? - zapytał Harry.
- Ja się nie czuję Harry. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ja wiedziałam że Tom umrze, ale nie wiedziałam że opuści mnie tak szybko.
- Sony to jest szok dla każdego i każdy z nas będzie Cię wspierał. Rodzina Twoja i Toma ja Bella, Niall, Wendy Penelopa. Po prostu wszyscy. Poproszę ojca żeby dał Ci urlop do momentu aż nie wydobrzejesz. - Powiedział Harry
- Jeśli chcesz mogę zostać dzisiaj u Ciebie i dotrzymać Ci towarzystwa. - Zaproponował Niall.
- Nie wiem czy to dobry pomysł  - Powiedziała Bella.
- Nie , spoko. Jak bardzo chce może zostać. I tak nie mam na nic siły.
- No ok. - Powiedział Harry.
Bella i Harry posiedzieli u mnie z jakąś godzinę i poszli. Zostałam z Niallem sama w domu. Nigdy bym nie pomyślała że to on będzie mnie pilnował po śmierci Toma.
- Może chcesz herbaty ? - Zapytał siedząc na przeciwko mnie
- Jak chcesz to zrób. Na wierzchu jest. - Powiedziałam skulona na kanapie.
- A może głodna jesteś ? - Zapytał
- Nie. - Odpowiedziałam zimno. Chociaż to miło z jego strony że się troszczy.
- Ale Sony musisz jeść. - Powiedział Troskliwie.
- Teraz to już nic nie muszę. - Odpyskowałam
- Sony, nawet tak nie mów. Musisz żyć i funkcjonować, ale twojego dobra i dla dobra twojej przyszłej rodziny.
- Niall, jak byś nie zauważył to moja rodzinna właśnie się rozpadła.
- Nie mów tak. Nawet tak nie myśl. Wiem że bardzo Ci go brakuje, ale z czasem przyzwyczaisz się do tego. Poznasz kogoś i zakochasz się. Jesteś młoda masz dopiero 20 lat.
Może i jestem na niego mega wkurzona za to kiedyś mi zrobił, ale ludzie się zmieniają. Może on też to zrobił i teraz jest zupełnie inny. Może powinnam dać mu drugą szanse. Ale o czym ja myślę przecież właśnie kilka godzin temu zginął mój mąż. Ale z drugiej strony obiecałam mu że kogoś sobie znajdę. To nie znaczy że zrobię to teraz. Od tego całego myślenia nawet nie wiem kiedy usnąłem.
*Oczami Nialla*
Poszedłem zrobić Sony herbatę, a kiedy wróciłem ona już spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej sypialni. Sony przeżyła dzisiaj niezły szok i szkoda mi jej. Wyszedłem z jej pokoju i przymknąłem drzwi. Poszedłem do salonu i włączyłem sobie telewizor. Nagle zadzwonił do mnie Harry
- No i jak tam Sony ? - Zapytał
- Niedawno usnęła i zaniosłem ją do jej sypialni.
- I dobrze zrobiłeś, sen jej się przyda.
- Wiem. Jutro przyjeżdżają rodzice Toma nie wiesz o której ?
- Nie wiem, a czemu pytasz. - Zadał pytanie
- bo bym się zmył, żeby nie było przypału. Ale trudno powiem że jestem kolegą i przyszedłem rano żeby zobaczyć jak się czuję.
- Dobry pomysł. Ja gadałem o tym z ojcem i powiedział że da jej urlop jak najbardziej, powiedział że dużo przeżyła i musi wydobrzeć.
- No dobra ja kończę zobaczę co tam z Sony i idę spać.  - Powiedziałem do przyjaciela
- No dobra, opiekuj się nią.
-Dobrze. - Powiedziałem i rozłączyłem się. Wstałem z kanapy i poszedłem do salonu dziewczyny. Spojrzałem na nią, nadal spała ale jej sen był nie spokojny. Podszedłem do niej i pogłaskałem ją po głowie. Trochę się uspokoiła. Chciałem wyjść z pokoju kiedy usłyszałem głos Sony.
- Niall - Powiedziała
- Tak ? - Zapytałem
- Zostać ze mną w pokoju.
- Co masz na myśli ? - Zapytałem dziewczyny
- Połóż się obok. To wszystko. - Powiedziała
- Proszę - Powiedziała błagalnym głosem.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Próbowałem się wykręcić.
- Niall, potrzebuje Cię teraz, nie rób mi tego. - Powiedziała
- No dobrze. Jeśli chcesz to położę się obok Ciebie. - Powiedziałem i też tak Zrobiłem.
Dziewczyna kiedy przytuliła się do mnie zasnęła.

________________________________________
Mam nadzieję że się podoba rozdział :)
Liczę na komentarze.

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 86 ( III )

*Oczami Sony*
Wychodziliśmy właśnie od Harrego. Spojrzałam na Toma i zauważyłam że zbladł.
- Kochanie czy wszystko w porządku ? - Zapytałam chłopaka
- Tak, tylko głowa mnie boli. Spokojnie przejdzie mi. - Powiedział uśmiechając się do mnie
- Jesteś tego pewny ? - Zapytałam
- Jasne chodźmy już. To w domu wezmę tabletkę i położę się spać. - Mówił wsiadając do samochodu.
nie chciałam się już z nim kłócić żeby się nie musiał denerwować. W domu byliśmy po 15 minutach, a cała droga minęła nam w ciszy. Gdy tylko Tom wszedł do domu poszedł do apteczki wziąć leki na ból głowy, a ja w między czasie przebrałam się w piżamę. Leżałam na łóżku i czekałam na Toma, który leżał obok mnie w przeciągu 5 minut.
- Kochanie martwię się o Ciebie. Czy te badania wyszły na pewno dobrze ?
- Sony czy ty myślisz że bym Cię oszukał ? - Powiedział zdenerwowany
- No nie, proszę nie denerwuj się na mnie. Ja po prostu boje się o Ciebie.
- Rozumiem Cie skarbie, ale nie ma takiej potrzeby. - Powiedział i ujął moją twarz w swojej dłoni.
- Zróbmy sobie zdjęcie. - Powiedział
- Co ? Ale Tom, jesteśmy w piżamach
- No to co z tego ? 
Po długich namowach w końcu zrobiliśmy sobie zdjęcie w łóżku, porozmawialiśmy i poszliśmy spać. Rano musiałam szybko iść do pracy a Tom jeszcze spał, więc go nie budziłam. Ubrałam się i wyszłam. Pogoda jest paskudna, cały czas lało. W pracy dzień leciał mi strasznie wolno. Tom nie odebrał żadnego mojego telefonu, co bardzo mnie zaniepokoiło. Wróciłam do domu najszybciej jak tylko mogłam.
- Tom jesteś ? - Zapytałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do sypialni nie było go, w łazience nie ma , salon nie ma i na samym końcu weszłam do kuchni ale tam też go nie było. Usiadłam na krześle i zobaczyłam na lodówce kartkę. ,, Jestem w szpitalu na Hollywood st. Zostawiłem telefon jak możesz to przynieś mi - Tom"
No świetnie on poszedł do szpitala a ja nic o tym nie wiem. Wyjęłam jego telefon z kieszeni spodni i pojechałam do szpitala. po 10 minutach byłam na miejscu. podeszłam do recepcjonistki
- Przepraszam gdzie leży Tom Philips ? - Zapytałam
- Nie mogę o tym panią poinformować ? A Kim pani jest dla pacjenta ? Zapytała
- Żoną. To powie mi pani czy mam sobie sama znaleźć ?
- Sala 237
- Dziękuję - Powiedziałam i poszłam do sali
- Boże Tom czemu leżysz w szpitalu ? - Zapytałam chłopaka
- Ponieważ źle się czuję,a wydaję mi się że wyleczą mnie tu.
- Mogłeś chociaż napisać lub zadzwonić.
- Nie chciałem Cie martwić kochanie.- Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy
- No dobrze - Powiedziałam uśmiechając się.
- Sony wiesz o tym że bardzo Cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim. Pamiętaj o tym że zawszę będę przy tobie i będę Cię chronił Pamiętaj o tym zawsze okey ?
- Dobrze Tom Ja też Cię kocham. - Powiedziałam i złapałam chłopaka za rękę.
- Obiecaj mi że znów się zakochasz . Obiecujesz ?
- Tak obiecuję.
- Na zawsze razem - Uśmiechnął się
- Na zawsze razem - powtórzyłam
- Kocham Cię - Powiedział Tom i nagle aparatura zaczęła pikać. Nie wiedziałam Ci się dzieje i zaczęłam krzyczeć. Przyszedł lekarz i kazał mi się odsunąć. Zaczęli go reanimować a pielęgniarka wyprowadziła mnie z Sali. Zaczęłam płakać nie wiedziałam Co mam zrobić ponieważ wiedziałam że już go nie uratują. Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w swoich rękach. Po jakich 10 minutach podszedł do mnie lekarz.
- Pani Philips ? - Zapytał Lekarz
- tak, to ja  - Odpowiedziałam zapłakana patrząc na doktora.
- Jest nam bardzo przykro, ale nie udało nam się uratować pani męża. Przykro mi.
- Rozumiem, on i tak był chory na nieuleczalnego raka. Więc wszystko rozumiem. - Powiedziałam do lekarza, który odszedł ode mnie. Usiadłam na krzesełku i pierwsze co przyszło mi do głowy to zadzwoniłam do Harrego.
- No cześć Sony - Powiedział ciepły głos Harrego.
- Tomm.... on
- Sony co z Tomem ? - Zapytał
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytał 
- W szpitalu na Hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedział i się rozłączył.
*Oczami Harrego*
- No tak że ona chciała ze mną chodzić, ale ja nie chciałem bo za bardzo kocham Sony.
- No rozumiem. Więc czemu ją zdradziłeś ? - Zapytała Bella
- Sam nie wiem, to po prostu moja głupota.
- Miejmy nadzieję że da się naprawić jakoś waszą relację. - powiedziałem kiedy usłyszałem dźwięk telefonu zobaczyłem Sony na wyświetlaczu.
- No cześć Sony - Powiedziałem
- Tomm.... on - Powiedziała zrozpaczona
- Sony co z Tomem ? - Zapytałem troskliwie
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytałem wystraszony
- W szpitalu na hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedziałem i rozłączyłem się.
- Co się stało ? - Zapytała Bell 
- Tom nie żyje. - powiedziałem
- Co, gdzie ona jest trzeba do niej jechać jak najszybciej. - Powiedział Niall
- Niall ma rację, musimy teraz przy niej być. Ona nas potrzebuję. - powiedziała Bella
- Macie racje. - powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy do samochodu
- Tak bardzo chce być teraz przy niej - powiedział Niall
- Będziesz miał teraz taka możliwość - powiedziałem do blondyna
Nie minęło 10 minut kiedy byliśmy na miejscu. Biegliśmy przez korytarz i  nagle zobaczyliśmy Sony siedzącą na krześle.
- Sony - Krzyknąłem do dziewczyny. Dziewczyna spojrzała na nas i wstała.
- Co on tu robi ? - Zapytała.

______________________________________________
Dzieje się. Ciężko mi było w ogóle pisać ten rozdział, ale kiedyś musiałam. Mam nadzieję że wam się podobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzach co do rozdziału ;)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 85 ( III )

*Oczami Sony*
Stałam właśnie nie niekończącej się kolejce w Tesco. I tak sobie myślałam że powinni zrobić stoisko do  10 produktów wtedy byłyby mniejsze kolejki.  Nie minęło może 10 minut kiedy wyszłam ze sklepu. Załadowałam zakupy do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Dzisiaj był bardzo pochmurny i zimny dzień, ale wcale się nie dziwie w końcu mamy połowę października. Stałam na światłach kiedy usłyszałam dźwięk telefonu.
- Hej Sony - Odezwał się zachrypnięty głos Harrego.
- Witaj Harry, co u Ciebie słychać ?
- Nic szczególnego, mam teraz chwilę przerwy w pracy i  Bell kazała zapytać się Ciebie czy ty i Tom jesteście dziś zajęci ? - Zapytał kiedy ruszyłam samochodem.
- Wiesz, to nie zależy ode mnie Tylko od Toma, bo nie wiem jak będzie się czuł. Ostatnio mówił że bardzo ciężko mu się oddycha i nie za bardzo może się przemęczać.
- No rozumiem, ale jakby coś to wpadnijcie dzisiaj do Belli do domu to posiedzimy i pogadamy. - Powiedział wesoło Harry.
- Jasne, porozmawiam o tym z Tomem. - Powiedziałam
- W takim razie do zobaczenia - Powiedział
- No pa - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
*Oczami Toma*
Właśnie czekałem w kolejce do lekarza, który miał mi powiedzieć o wynikach wczorajszych badań. Tak bardzo się bałem, bo nie chciałem zostawiać Sony samej kilka dni po naszym ślubie.
- Panie Philips zapraszam do gabinetu. - Powiedziała pielęgniarka.
Dlatego szybko wstałem, wszedłem do gabinetu i usiadłem na wskazanym przez doktora krześle.
- Tom, jak się czujesz ? - Zapytał kiedy usiadłem
- Do niedzieli było doskonale ale w poniedziałek dostałem zadyszki i ciężko mi się oddycha, boli mnie głowa i od wczoraj wszytko wypada mi z rąk bo nie mam siły ich utrzymać.
- Tom nie będę Cię okłamywał, bo mieliśmy być ze sobą szczerzy. Twoje wyniki są fatalne, twoje leki przestały działać i przez to nie zostało ci dużo czasu. Musisz uświadomić sobie że z każdym dniem będzie z tobą coraz gorzej. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze ? - Powiedział lekarz
- Nie.
- Twoje leki przestały działać 2 lata temu kiedy poznałeś Sony. To jest istny cud że twój organizm wytrzymał tyle czasu do waszego ślubu. To dzięki niej żyłeś dwa lata dłużej.
- Naprawdę ? To naprawdę świetna wiadomość. A ile czasu mi zostało ? - Zapytałem
- Nie daje Ci więcej niż miesiąc. - powiedział smutny
- Tak krótko, ale co ja mam powiedzieć żonie ? - Zapytałem załamany
- Nie mów jej bo się załamie, po prostu żyj normalnie.
- Okey. Bardzo Ci dziękuję. - powiedziałem do lekarza i podałem mu rękę.
- Nie ma za co, bardzo miło było cię poznać i bardzo fajnie się z Tobą pracowało.
- Mnie z Tobą również. Do zobaczenia. - Powiedziałem i wyszedłem z gabinetu. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Gdy wróciłem poczułem zapach tortilli. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem dziewczynę składającą jedzenie w ciasto.
- Witaj kochanie. - Powiedziałem do dziewczyny przytulając ją od tyłu.
- Cześć Skarbie, jak było u lekarza ? - Zapytała się i pocałowała mnie w usta.
- A dobrze, powiedział że wyniki są całkiem dobre, więc nie jest źle - skłamałem, dla jej dobra.
- No to super, ściągnij buty bo już jest obiad.
- Dobrze kochanie. - Powiedziałem ściągając buty w korytarzu. Wszedłem ponownie do kuchni i usiadłem przy stole.
- Dzwonił do mnie Harry. - Powiedziała nalewając soku do szklanek
- Tak i co chciał ?- Zapytałem
- Pytał się czy bylibyśmy w stanie przyjść dzisiaj do nich posiedzieć ? - Mówiła
- I zgodziłaś się ? - Zapytałem 
- Na początku chciałam z Tobą pogadać czy chcesz iść.
- Oczywiście. Miło będzie spędzić z nimi czas. - Powiedziałem zaczynając swoje jedzenie.
*Oczami Nialla*
- Niallu Jemsie Horanie. Czemu masz taki syf w pokoju ? - Zapytała mama
- Ponieważ nie chciało mi się posprzątać. I nie mów tak do mnie. - powiedziałem
- no tak zapomniałam synu że ty ciężko pracujesz i że jesteś tak leniwy aby posprzątać swój pokój.
- Dobrze nie denerwuj się, zaraz to posprzątam - Powiedziałem a naszą rozmowę przerwał dzwonek do drziw.
- Otworzę. - powiedziałem i zbiegłem na dół po schodach. 
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem tam jedną z ostatnich osób które pomyślał bym że tu przyjdą.
- Cześć, mogę wejść ? 
- Jasne. - odpowiedziałem i wpuściłem gościa do salonu.
- Więc co Cię sprowadza w moje skromne progi.
- Chciałem pogadać. - Powiedział
- O czym ? O ślubie Sony ? Harry jeszcze dwa lata temu jak byś mnie tylko zobaczył zajebał byś mi bez zastanowienia.
- Wiem, ale chyba zmieniłeś się przez ostatnie 2 lata ? - Powiedział siadając na kanapie.
- Sony niestety jest innego zdania.
- Wcale się jej nie dziwie. A tak ogółem przyszedłem zapytać się co Cię sprowadza do Londynu ?
- Głównym powodem jest Sony, ale chyba nie mam co liczyć na jej odzyskanie.
- Trzeba wierzyć że kiedyś się uda nie ? - Uśmiechnął się do mnie.
- Rozumiem ze to ona powiedziała Ci że wróciłem ?
- Tak, ale to chyba dobrze. Może jutro wyskoczymy na piwo czy coś i pogadamy jak za starych lat ? - Zapytał Hazza.
 - No jeśli chcesz to możemy jutro gdzieś wyjść. Jest piątek, więc czemu nie.
- Rozumiem że nadal masz ten sam numer ? - Zapytał Harry wstając.
- taa - odpowiedziałem odprowadzając go do drzwi.
- No to się zdzwonimy stary. - Powiedział Harry i wyszedł.
Byłem trochę zdziwiony jak go tu zobaczyłem ale może da się wszystko naprawić. I on chce mi w tym pomóc.

 ______________________________________________
Kochani to już 85 rozdział i nie wierze że już tyle napisałam. Mam nadzieję że się podoba i będziecie zadowoleni ;)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 84 ( III )

 *Oczami Sony*
Byłam już prawie gotowa, właśnie zakładałam swoje buty i ruszyłam w stronę samochodu który miał mnie zawieść do kościoła.  Siedziałam w samochodzie i rozglądałam się na otoczenie które mijam. Gdy dojechałam na miejsce ludzi powoli wchodzili do kościoła. Wyszłam z samochodu i powoli ruszyłam w stronę bramy głównej. Stałam już przy wejściu i czekałam na melodię.
- Sony proszę zaczekaj. - Usłyszałam za sobą doskonale mi znany męski głos.
- Niall proszę Cię odejdź stąd. - Powiedziałam do niego nie oglądać się do tyłu ponieważ wiedziałam że jeżeli to zrobię wszystkie wspólne wspomnienia wrócą z podwójną siłą.
- Sony proszę. Cię nie wychodź za mąż. - Powiedział błagalnym głosem
- Tak, a to niby dlaczego, Co ? - Powiedziałam odwracając się i patrzeć mu prosto w oczy.
- Kocham Cię Sony. - Powiedział płaczliwym głosem mówiąc mi to prosto w oczy.
- Myślisz że jak wrócisz po dwóch latach i powiesz że mnie kochasz i to wystarczy ? Jeśli myślisz że teraz zostawiłabym mojego narzeczonego tylko dlatego bo ty tak chcesz ? Jesteś żałosny, najpierw zawróciłeś mi w głowie, potem mnie zdradziłeś i zniknąłeś bez słowa a teraz tak bezczelnie wracasz sobie po dwóch latach i myślisz że jak powiesz jedno słowo wszystko dla Ciebie zostawię po tym wszystkim co mi zrobiłeś ? Jeśli tak to grubo się mylisz.
- Sony, proszę Cię zrobię dla Ciebie wszystko. - Mówił klękając na kolana.
Spojrzałam na blondyna który klęczał na kolanach.
- Wszystko tak ? To idź stąd nie psuj mi ślubu. To definitywny koniec. A teraz bardzo Cię przepraszam ale muszę już iść aby nie późnić się na własny ślub. - Powiedziałam odwracając się i idąc po czerwonym kościelnym dywanie w rytm melodii. Nie oglądałam się za siebie ponieważ wiedziałam że to nie ma już sensu. Bardzo się cieszyłam że mogłam go znów zobaczyć tęskniłam za nim, ale szkoda że w takich okolicznościach.
- Czy ty Tomie Philipsie bierzesz sobie tą oto Sony Black za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, w zdrowiu i chorobie dopóki śmierć was nie rozłączy ? - Zapytał ksiądz chłopaka
- Tak 
- Czy ty Sony Black bierzesz sobie tego oto Toma Philipsa za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, w zdrowiu i chorobie dopóki śmierć was nie rozłączy ? - Zapytał mnie ksiądz. Spojrzałam na chłopaka, potem na ludzi w kościele i na końcu na wejście gdzie stał Niall.
- Tak - odpowiedziałam znów patrząc na mojego narzeczonego.
- Czy jest ktoś kto jest przeciwny temu związkowi, jeśli nie niech zamilknie na wieki. - Powiedział ksiądz do wszystkich tu obecnych.
Tak bardzo bałam się tego że Niall wbiegnie do kościoła i zacznie krzyczeć że jest przeciwny. Spojrzałam na wejście główne Gdzie stał blondyn który spojrzał na mnie, odwrócił się i poszedł.
- W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się teraz pocałować. Kiedy ceremonia się skończyła wszyscy zaczęli składać nam życzenia min. Harry, Bella, Louis i Jade, Liam, Sophia, Sara, Zayn, Emma Wendy, Penelopa i nasza rodzina. Później wszyscy pojechaliśmy na salę, gdzie świetnie się bawiliśmy. Kiedy Tom gdzieś poszedł poszłam pogadać z Harrym.
- Nie uwierzysz z kim rozmawiałam. - Powiedziałam do Hazzy
- Nie wiem, z kim ? - Zapytał popijając sok.
- Z Niallem. - Powiedziałam, a gdy chłopak to usłyszał wypluł cała zawartość z buzi.
- Co ? Ale jak ? - Zapytał
- No miałam już wchodzić do kościoła kiedy przyszedł i zaczął mnie prosić  abym nie wychodziła za Toma bo on mnie kocha. Ale powiedziałam że jest śmieszny jeśli tak myśli i kazałam mu nie rozwalać mojego wesela.
- No i co ?
- Nic stał przez połowę mszy, a jak ksiądz zapytał się czy ktoś jest przeciw się spojrzał na mnie i sobie poszedł.
- Myślisz że wrócił ? - Zapytał Harry
- Tak, ponieważ rozmawiałam z jego rodzicami. Wrócił do domu chwilę przed tym jak wychodzili z domu.
- Pogadam z nim w najbliższym czasie i opowiem ci później wszystko.
- Ok, a tak w ogóle gdzie masz Bellę ? - Zapytałam Chłopaka
- Wiesz ostatnio często chodzi do toalety. - Powiedział Harry.
- A to coś się stało ?
- Tak, jestem w ciąży. - powiedziała Bell
- O jejku tak bardzo się Cieszę, gratulację.
- dziękuję. 
- nie ma za co, jeśli będziecie potrzebowali pomocy przy maluch, pamiętajcie że zawsze wam pomogę.
- okey. - Powiedziała Bella.
Wszyscy bawili się do białego rana, co bardzo mnie cieszyło. 
*Oczami Nialla*
Kiedy Sony spojrzała na mnie w kościele postanowiłem nie rujnować jej tego dnia, więc odwróciłem się jak szybko tylko potrafiłem i odszedłem. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, tak naprawdę to nie wiedziałem co mam teraz najlepszego ze sobą zrobić. Sony miała rację że wszystko spierdoliłem, a teraz pcham się do jej nowego życia którego sam nie mam. Załamałem się i usiadłem na krawężniku. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Nagle poczułem jak ktoś siada obok mnie.
- Niall, obserwuję Cię już od dłuższego czasu i Sony też. Chcę Cię tylko uświadomić że mąż Sony Tom ma nieuleczalnego raka z którym zmaga się 5 lat, więc jest to bardzo możliwe że to są ostatnie chwile jego życia.
- Ale czemu mnie obserwujesz ? I kim ty jesteś ? - Zadałem pytanie dziewczynie
- Pomyśl sobie że jestem twoim ziemskim aniołem stróżem, i nie trać nadziei tylko spróbują ją odzyskać. - Uśmiechnęła się i poszła.
- Może ona ma racje i nie powinienem się tak szybko poddawać ?
- Musze ochłonąć i wtedy pomyślę na spokojnie...

__________________________________________________
No Kochani to kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba i był trochę inaczej niż sobie wyobrażaliście :) Kolejny rodził już w piątek

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 83 ( III )

*Oczami Belli*
Poszłam do łazienki i byłam dość zestresowana ponieważ okres spóźnia mi się już 3 tydzień. Trzęsły mi się ręce, podeszłam do szafki i wyjęłam jeden test ciążowy. Kiedy skończyłam weszłam do salonu, mojej mamy nie było ponieważ miała nocną zmianę a ja usiadłam przy stole i sprawdziłam wynik testu.... był pozytywny.
Moje łzy zaczęły niekontrolowanie płynąć po moich policzkach. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Harrego. Zaraz po ślubie taty Harrego zerwałam z Denisem. Harry pojawił się u mnie w przeciągu 10 minut.
- Bella co się stało. - Wbiegł do mieszkania zdyszany i  zobaczył jak jestem oparta o stół. 
- Harry, przepraszam Cię. - Powiedziałam
- Bella kochanie , ale za co ty mnie przepraszasz ? - Powiedział zdezorientowany.
- Harry.... - Spojrzałam na chłopaka ze łzami w oczach
- Będziemy rodzicami. - Wydukałam i zakryłam twarz w dłoniach. Usłyszałam jak Harry podszedł do stołu i wziął test ciążowy w który się przyglądał. Odłożył go na miejsce i uklęknął przede mną.
- Bella, spójrz na mnie. - Powiedział a ja opuściłam swoje ręce na kolana.
- Czemu ty płaczesz ? - Zadał mi pytanie
- Harry będziemy rodzicami, jak ty sobie to wyobrażasz ? Mamy dopiero 20 lat.
- Bella, dziecko to owoc naszej miłości, którą darzymy siebie. A to czy byśmy mieli 20 czy 30 lat nie robi różnicy. Tym bardziej że jest to nasze dziecko które będę kochał z całego serca, tak samo jak jego mamę. Kochanie damy sobie ze wszystkim radę. I nie chcę Cię o nic oskarżać broń boże ale zrobię testy na ojcostwo.
- I co jak byś się dowiedział że to nie twoje dziecko zostawił byś mnie ? - powiedziałam znów płacząc.
- Jasne że nie nie, oszalałaś ? Nie zostawił bym Cię z dzieckiem. Po prostu chcę się upewnić że jest to moje dziecko.
- No dobrze. Kocham Cie Harry - Powiedziałam do chłopaka
- Ja Ciebie też skarbie, ja Ciebie też.- Powiedział i przytulił się do mnie.
Ja i Harry spędziliśmy wspólną noc, a rankiem Hazz pojechał do Siebie po swój strój na wesele Sony.
*Oczami Sony*
Obudziłam się rano pełna energii na dzisiejszy dzień. Wstałam z łóżka i poszłam zrobić sobie śniadanie. W kuchni zastałam Toma który właśnie robił nam kanapki.
- Witaj Kochanie. - Powiedziałam do tona
-  Dzień dobry przyszła pani Philips. Czyż to nie brzmi pięknie Sony Philips ?
- W twoich ustach wszystko pięknie brzmi. - Powiedziałam i usiadłam przy stole.
- Za ile idziesz do kosmetyczki i do fryzjera ?
- jak zjem śniadanie i ubiorę się w coś w czym mogę wyjść na miasto.
- rozumiem. W umie to już nie mogę się wszystkiego doczekać. - Powiedział chłopak.
Kiedy zjadłam śniadanie ubrałam dres i pojechałam do kosmetyczki która zrobiła mi paznokcie oraz mnie pomalowała. Potem pojechałam do fryzjerki która mnie uczesała i w efekcie wyglądałam tak. Po fryzjerze udałam się od razu do Wendy ponieważ tam zostawiłam swoją suknie ślubną. Toma nie było w domu ponieważ był u kolegi, skąd miał wyjechać do kościoła.
*Oczami Nialla*
Właśnie wjeżdżałem na podjazd domu moich rodziców. Nie mówiłem im że wracam ponieważ chciałem aby mieli niespodziankę. Wysiadłem z auta i wziąłem swoje torby i wszedłem do domu. Nikt chyba nie zorientował się że ktoś przyszedł a w między czasie usłyszałem rozmowę moich rodziców.
- Bobby pośpiesz się bo jak zwykle się spóźnimy. - Powiedziała moja mama
- No przecież się nie rozdwoję, mam problem z zawiąz..... - Mój tata kiedy tylko wyszedł z kuchni i zauważył mnie przestał mówić.
- Maura, chodź na dół, szybko - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Co się stał... Niall synu - Powiedziała i szybko zeszła ze schodów.
- Hej, jak ja się za wami stęskniłem - powiedziałem do rodziców i przytuliłem ich po kolei.
- My za Tobą też Synu, ostatni raz widziałam Cię prawie rok temu na święta. - Powiedziała mama
- A tak w ogóle co cię do nas sprowadza ? - Zapytał ojciec.
- No wiecie postanowiłem wrócić znaleźć pracę i takie tam. A wy gdzie się wybieracie ? - Zapytałem siadając w salonie. Rodzice spojrzeli na siebie nie za bardzo wiedząc co mi powiedzieć.
- Co tu się dzieje ? - Zapytałem
- Bo widzisz Niall, ja i tata zostaliśmy zaproszeni na ślub - Powiedziała cicho moja mama
- Co, ale czyj ślub ? - Zapytałem, a rodzice znów spojrzeli na siebie.
- Sony wychodzi dzisiaj za mąż. - Powiedziała mama ze smutkiem w oczach.
- Ccco ? - Odpowiedziałem. W tym momencie mój świat się załamał. Wróciłem do Londynu tylko po to aby odzyskać Sony, kiedy ona wychodzi za mąż.
- Kiedy ? - Zapytałem
- Dzisiaj o 17 w kościele Jana Pawła II.
- Okey, więc idźcie się bawić ja posiedzę w domu. - Powiedziałem 
- Jesteś tego pewny ?
- Tak.. Zostanę w domu i się rozpakuję.
- No dobrze, powiedzmy że Ci wierzę że tak zrobisz. Tylko nie odwal nic głupiego. - Powiedziała mama
- Dobra idźcie już bo się spóźnicie.

_____________________________________________________________
No kochani dzieje się, że tak powiem. Kolejny rozdział w poniedziałek bo mamy długi weekend więc pewnie zdążycie jeszcze do mnie zajrzeć ;)