piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 86 ( III )

*Oczami Sony*
Wychodziliśmy właśnie od Harrego. Spojrzałam na Toma i zauważyłam że zbladł.
- Kochanie czy wszystko w porządku ? - Zapytałam chłopaka
- Tak, tylko głowa mnie boli. Spokojnie przejdzie mi. - Powiedział uśmiechając się do mnie
- Jesteś tego pewny ? - Zapytałam
- Jasne chodźmy już. To w domu wezmę tabletkę i położę się spać. - Mówił wsiadając do samochodu.
nie chciałam się już z nim kłócić żeby się nie musiał denerwować. W domu byliśmy po 15 minutach, a cała droga minęła nam w ciszy. Gdy tylko Tom wszedł do domu poszedł do apteczki wziąć leki na ból głowy, a ja w między czasie przebrałam się w piżamę. Leżałam na łóżku i czekałam na Toma, który leżał obok mnie w przeciągu 5 minut.
- Kochanie martwię się o Ciebie. Czy te badania wyszły na pewno dobrze ?
- Sony czy ty myślisz że bym Cię oszukał ? - Powiedział zdenerwowany
- No nie, proszę nie denerwuj się na mnie. Ja po prostu boje się o Ciebie.
- Rozumiem Cie skarbie, ale nie ma takiej potrzeby. - Powiedział i ujął moją twarz w swojej dłoni.
- Zróbmy sobie zdjęcie. - Powiedział
- Co ? Ale Tom, jesteśmy w piżamach
- No to co z tego ? 
Po długich namowach w końcu zrobiliśmy sobie zdjęcie w łóżku, porozmawialiśmy i poszliśmy spać. Rano musiałam szybko iść do pracy a Tom jeszcze spał, więc go nie budziłam. Ubrałam się i wyszłam. Pogoda jest paskudna, cały czas lało. W pracy dzień leciał mi strasznie wolno. Tom nie odebrał żadnego mojego telefonu, co bardzo mnie zaniepokoiło. Wróciłam do domu najszybciej jak tylko mogłam.
- Tom jesteś ? - Zapytałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do sypialni nie było go, w łazience nie ma , salon nie ma i na samym końcu weszłam do kuchni ale tam też go nie było. Usiadłam na krześle i zobaczyłam na lodówce kartkę. ,, Jestem w szpitalu na Hollywood st. Zostawiłem telefon jak możesz to przynieś mi - Tom"
No świetnie on poszedł do szpitala a ja nic o tym nie wiem. Wyjęłam jego telefon z kieszeni spodni i pojechałam do szpitala. po 10 minutach byłam na miejscu. podeszłam do recepcjonistki
- Przepraszam gdzie leży Tom Philips ? - Zapytałam
- Nie mogę o tym panią poinformować ? A Kim pani jest dla pacjenta ? Zapytała
- Żoną. To powie mi pani czy mam sobie sama znaleźć ?
- Sala 237
- Dziękuję - Powiedziałam i poszłam do sali
- Boże Tom czemu leżysz w szpitalu ? - Zapytałam chłopaka
- Ponieważ źle się czuję,a wydaję mi się że wyleczą mnie tu.
- Mogłeś chociaż napisać lub zadzwonić.
- Nie chciałem Cie martwić kochanie.- Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy
- No dobrze - Powiedziałam uśmiechając się.
- Sony wiesz o tym że bardzo Cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim. Pamiętaj o tym że zawszę będę przy tobie i będę Cię chronił Pamiętaj o tym zawsze okey ?
- Dobrze Tom Ja też Cię kocham. - Powiedziałam i złapałam chłopaka za rękę.
- Obiecaj mi że znów się zakochasz . Obiecujesz ?
- Tak obiecuję.
- Na zawsze razem - Uśmiechnął się
- Na zawsze razem - powtórzyłam
- Kocham Cię - Powiedział Tom i nagle aparatura zaczęła pikać. Nie wiedziałam Ci się dzieje i zaczęłam krzyczeć. Przyszedł lekarz i kazał mi się odsunąć. Zaczęli go reanimować a pielęgniarka wyprowadziła mnie z Sali. Zaczęłam płakać nie wiedziałam Co mam zrobić ponieważ wiedziałam że już go nie uratują. Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w swoich rękach. Po jakich 10 minutach podszedł do mnie lekarz.
- Pani Philips ? - Zapytał Lekarz
- tak, to ja  - Odpowiedziałam zapłakana patrząc na doktora.
- Jest nam bardzo przykro, ale nie udało nam się uratować pani męża. Przykro mi.
- Rozumiem, on i tak był chory na nieuleczalnego raka. Więc wszystko rozumiem. - Powiedziałam do lekarza, który odszedł ode mnie. Usiadłam na krzesełku i pierwsze co przyszło mi do głowy to zadzwoniłam do Harrego.
- No cześć Sony - Powiedział ciepły głos Harrego.
- Tomm.... on
- Sony co z Tomem ? - Zapytał
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytał 
- W szpitalu na Hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedział i się rozłączył.
*Oczami Harrego*
- No tak że ona chciała ze mną chodzić, ale ja nie chciałem bo za bardzo kocham Sony.
- No rozumiem. Więc czemu ją zdradziłeś ? - Zapytała Bella
- Sam nie wiem, to po prostu moja głupota.
- Miejmy nadzieję że da się naprawić jakoś waszą relację. - powiedziałem kiedy usłyszałem dźwięk telefonu zobaczyłem Sony na wyświetlaczu.
- No cześć Sony - Powiedziałem
- Tomm.... on - Powiedziała zrozpaczona
- Sony co z Tomem ? - Zapytałem troskliwie
- On nie żyje. - powiedziałam załamana.
- Co gdzie jesteś ? - Zapytałem wystraszony
- W szpitalu na hoolywood
- Poczekaj tam na mnie, zaraz będziemy. - Powiedziałem i rozłączyłem się.
- Co się stało ? - Zapytała Bell 
- Tom nie żyje. - powiedziałem
- Co, gdzie ona jest trzeba do niej jechać jak najszybciej. - Powiedział Niall
- Niall ma rację, musimy teraz przy niej być. Ona nas potrzebuję. - powiedziała Bella
- Macie racje. - powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy do samochodu
- Tak bardzo chce być teraz przy niej - powiedział Niall
- Będziesz miał teraz taka możliwość - powiedziałem do blondyna
Nie minęło 10 minut kiedy byliśmy na miejscu. Biegliśmy przez korytarz i  nagle zobaczyliśmy Sony siedzącą na krześle.
- Sony - Krzyknąłem do dziewczyny. Dziewczyna spojrzała na nas i wstała.
- Co on tu robi ? - Zapytała.

______________________________________________
Dzieje się. Ciężko mi było w ogóle pisać ten rozdział, ale kiedyś musiałam. Mam nadzieję że wam się podobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzach co do rozdziału ;)

1 komentarz: