piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 85 ( III )

*Oczami Sony*
Stałam właśnie nie niekończącej się kolejce w Tesco. I tak sobie myślałam że powinni zrobić stoisko do  10 produktów wtedy byłyby mniejsze kolejki.  Nie minęło może 10 minut kiedy wyszłam ze sklepu. Załadowałam zakupy do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Dzisiaj był bardzo pochmurny i zimny dzień, ale wcale się nie dziwie w końcu mamy połowę października. Stałam na światłach kiedy usłyszałam dźwięk telefonu.
- Hej Sony - Odezwał się zachrypnięty głos Harrego.
- Witaj Harry, co u Ciebie słychać ?
- Nic szczególnego, mam teraz chwilę przerwy w pracy i  Bell kazała zapytać się Ciebie czy ty i Tom jesteście dziś zajęci ? - Zapytał kiedy ruszyłam samochodem.
- Wiesz, to nie zależy ode mnie Tylko od Toma, bo nie wiem jak będzie się czuł. Ostatnio mówił że bardzo ciężko mu się oddycha i nie za bardzo może się przemęczać.
- No rozumiem, ale jakby coś to wpadnijcie dzisiaj do Belli do domu to posiedzimy i pogadamy. - Powiedział wesoło Harry.
- Jasne, porozmawiam o tym z Tomem. - Powiedziałam
- W takim razie do zobaczenia - Powiedział
- No pa - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
*Oczami Toma*
Właśnie czekałem w kolejce do lekarza, który miał mi powiedzieć o wynikach wczorajszych badań. Tak bardzo się bałem, bo nie chciałem zostawiać Sony samej kilka dni po naszym ślubie.
- Panie Philips zapraszam do gabinetu. - Powiedziała pielęgniarka.
Dlatego szybko wstałem, wszedłem do gabinetu i usiadłem na wskazanym przez doktora krześle.
- Tom, jak się czujesz ? - Zapytał kiedy usiadłem
- Do niedzieli było doskonale ale w poniedziałek dostałem zadyszki i ciężko mi się oddycha, boli mnie głowa i od wczoraj wszytko wypada mi z rąk bo nie mam siły ich utrzymać.
- Tom nie będę Cię okłamywał, bo mieliśmy być ze sobą szczerzy. Twoje wyniki są fatalne, twoje leki przestały działać i przez to nie zostało ci dużo czasu. Musisz uświadomić sobie że z każdym dniem będzie z tobą coraz gorzej. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze ? - Powiedział lekarz
- Nie.
- Twoje leki przestały działać 2 lata temu kiedy poznałeś Sony. To jest istny cud że twój organizm wytrzymał tyle czasu do waszego ślubu. To dzięki niej żyłeś dwa lata dłużej.
- Naprawdę ? To naprawdę świetna wiadomość. A ile czasu mi zostało ? - Zapytałem
- Nie daje Ci więcej niż miesiąc. - powiedział smutny
- Tak krótko, ale co ja mam powiedzieć żonie ? - Zapytałem załamany
- Nie mów jej bo się załamie, po prostu żyj normalnie.
- Okey. Bardzo Ci dziękuję. - powiedziałem do lekarza i podałem mu rękę.
- Nie ma za co, bardzo miło było cię poznać i bardzo fajnie się z Tobą pracowało.
- Mnie z Tobą również. Do zobaczenia. - Powiedziałem i wyszedłem z gabinetu. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Gdy wróciłem poczułem zapach tortilli. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem dziewczynę składającą jedzenie w ciasto.
- Witaj kochanie. - Powiedziałem do dziewczyny przytulając ją od tyłu.
- Cześć Skarbie, jak było u lekarza ? - Zapytała się i pocałowała mnie w usta.
- A dobrze, powiedział że wyniki są całkiem dobre, więc nie jest źle - skłamałem, dla jej dobra.
- No to super, ściągnij buty bo już jest obiad.
- Dobrze kochanie. - Powiedziałem ściągając buty w korytarzu. Wszedłem ponownie do kuchni i usiadłem przy stole.
- Dzwonił do mnie Harry. - Powiedziała nalewając soku do szklanek
- Tak i co chciał ?- Zapytałem
- Pytał się czy bylibyśmy w stanie przyjść dzisiaj do nich posiedzieć ? - Mówiła
- I zgodziłaś się ? - Zapytałem 
- Na początku chciałam z Tobą pogadać czy chcesz iść.
- Oczywiście. Miło będzie spędzić z nimi czas. - Powiedziałem zaczynając swoje jedzenie.
*Oczami Nialla*
- Niallu Jemsie Horanie. Czemu masz taki syf w pokoju ? - Zapytała mama
- Ponieważ nie chciało mi się posprzątać. I nie mów tak do mnie. - powiedziałem
- no tak zapomniałam synu że ty ciężko pracujesz i że jesteś tak leniwy aby posprzątać swój pokój.
- Dobrze nie denerwuj się, zaraz to posprzątam - Powiedziałem a naszą rozmowę przerwał dzwonek do drziw.
- Otworzę. - powiedziałem i zbiegłem na dół po schodach. 
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem tam jedną z ostatnich osób które pomyślał bym że tu przyjdą.
- Cześć, mogę wejść ? 
- Jasne. - odpowiedziałem i wpuściłem gościa do salonu.
- Więc co Cię sprowadza w moje skromne progi.
- Chciałem pogadać. - Powiedział
- O czym ? O ślubie Sony ? Harry jeszcze dwa lata temu jak byś mnie tylko zobaczył zajebał byś mi bez zastanowienia.
- Wiem, ale chyba zmieniłeś się przez ostatnie 2 lata ? - Powiedział siadając na kanapie.
- Sony niestety jest innego zdania.
- Wcale się jej nie dziwie. A tak ogółem przyszedłem zapytać się co Cię sprowadza do Londynu ?
- Głównym powodem jest Sony, ale chyba nie mam co liczyć na jej odzyskanie.
- Trzeba wierzyć że kiedyś się uda nie ? - Uśmiechnął się do mnie.
- Rozumiem ze to ona powiedziała Ci że wróciłem ?
- Tak, ale to chyba dobrze. Może jutro wyskoczymy na piwo czy coś i pogadamy jak za starych lat ? - Zapytał Hazza.
 - No jeśli chcesz to możemy jutro gdzieś wyjść. Jest piątek, więc czemu nie.
- Rozumiem że nadal masz ten sam numer ? - Zapytał Harry wstając.
- taa - odpowiedziałem odprowadzając go do drzwi.
- No to się zdzwonimy stary. - Powiedział Harry i wyszedł.
Byłem trochę zdziwiony jak go tu zobaczyłem ale może da się wszystko naprawić. I on chce mi w tym pomóc.

 ______________________________________________
Kochani to już 85 rozdział i nie wierze że już tyle napisałam. Mam nadzieję że się podoba i będziecie zadowoleni ;)

1 komentarz: