poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 84 ( III )

 *Oczami Sony*
Byłam już prawie gotowa, właśnie zakładałam swoje buty i ruszyłam w stronę samochodu który miał mnie zawieść do kościoła.  Siedziałam w samochodzie i rozglądałam się na otoczenie które mijam. Gdy dojechałam na miejsce ludzi powoli wchodzili do kościoła. Wyszłam z samochodu i powoli ruszyłam w stronę bramy głównej. Stałam już przy wejściu i czekałam na melodię.
- Sony proszę zaczekaj. - Usłyszałam za sobą doskonale mi znany męski głos.
- Niall proszę Cię odejdź stąd. - Powiedziałam do niego nie oglądać się do tyłu ponieważ wiedziałam że jeżeli to zrobię wszystkie wspólne wspomnienia wrócą z podwójną siłą.
- Sony proszę. Cię nie wychodź za mąż. - Powiedział błagalnym głosem
- Tak, a to niby dlaczego, Co ? - Powiedziałam odwracając się i patrzeć mu prosto w oczy.
- Kocham Cię Sony. - Powiedział płaczliwym głosem mówiąc mi to prosto w oczy.
- Myślisz że jak wrócisz po dwóch latach i powiesz że mnie kochasz i to wystarczy ? Jeśli myślisz że teraz zostawiłabym mojego narzeczonego tylko dlatego bo ty tak chcesz ? Jesteś żałosny, najpierw zawróciłeś mi w głowie, potem mnie zdradziłeś i zniknąłeś bez słowa a teraz tak bezczelnie wracasz sobie po dwóch latach i myślisz że jak powiesz jedno słowo wszystko dla Ciebie zostawię po tym wszystkim co mi zrobiłeś ? Jeśli tak to grubo się mylisz.
- Sony, proszę Cię zrobię dla Ciebie wszystko. - Mówił klękając na kolana.
Spojrzałam na blondyna który klęczał na kolanach.
- Wszystko tak ? To idź stąd nie psuj mi ślubu. To definitywny koniec. A teraz bardzo Cię przepraszam ale muszę już iść aby nie późnić się na własny ślub. - Powiedziałam odwracając się i idąc po czerwonym kościelnym dywanie w rytm melodii. Nie oglądałam się za siebie ponieważ wiedziałam że to nie ma już sensu. Bardzo się cieszyłam że mogłam go znów zobaczyć tęskniłam za nim, ale szkoda że w takich okolicznościach.
- Czy ty Tomie Philipsie bierzesz sobie tą oto Sony Black za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, w zdrowiu i chorobie dopóki śmierć was nie rozłączy ? - Zapytał ksiądz chłopaka
- Tak 
- Czy ty Sony Black bierzesz sobie tego oto Toma Philipsa za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, w zdrowiu i chorobie dopóki śmierć was nie rozłączy ? - Zapytał mnie ksiądz. Spojrzałam na chłopaka, potem na ludzi w kościele i na końcu na wejście gdzie stał Niall.
- Tak - odpowiedziałam znów patrząc na mojego narzeczonego.
- Czy jest ktoś kto jest przeciwny temu związkowi, jeśli nie niech zamilknie na wieki. - Powiedział ksiądz do wszystkich tu obecnych.
Tak bardzo bałam się tego że Niall wbiegnie do kościoła i zacznie krzyczeć że jest przeciwny. Spojrzałam na wejście główne Gdzie stał blondyn który spojrzał na mnie, odwrócił się i poszedł.
- W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się teraz pocałować. Kiedy ceremonia się skończyła wszyscy zaczęli składać nam życzenia min. Harry, Bella, Louis i Jade, Liam, Sophia, Sara, Zayn, Emma Wendy, Penelopa i nasza rodzina. Później wszyscy pojechaliśmy na salę, gdzie świetnie się bawiliśmy. Kiedy Tom gdzieś poszedł poszłam pogadać z Harrym.
- Nie uwierzysz z kim rozmawiałam. - Powiedziałam do Hazzy
- Nie wiem, z kim ? - Zapytał popijając sok.
- Z Niallem. - Powiedziałam, a gdy chłopak to usłyszał wypluł cała zawartość z buzi.
- Co ? Ale jak ? - Zapytał
- No miałam już wchodzić do kościoła kiedy przyszedł i zaczął mnie prosić  abym nie wychodziła za Toma bo on mnie kocha. Ale powiedziałam że jest śmieszny jeśli tak myśli i kazałam mu nie rozwalać mojego wesela.
- No i co ?
- Nic stał przez połowę mszy, a jak ksiądz zapytał się czy ktoś jest przeciw się spojrzał na mnie i sobie poszedł.
- Myślisz że wrócił ? - Zapytał Harry
- Tak, ponieważ rozmawiałam z jego rodzicami. Wrócił do domu chwilę przed tym jak wychodzili z domu.
- Pogadam z nim w najbliższym czasie i opowiem ci później wszystko.
- Ok, a tak w ogóle gdzie masz Bellę ? - Zapytałam Chłopaka
- Wiesz ostatnio często chodzi do toalety. - Powiedział Harry.
- A to coś się stało ?
- Tak, jestem w ciąży. - powiedziała Bell
- O jejku tak bardzo się Cieszę, gratulację.
- dziękuję. 
- nie ma za co, jeśli będziecie potrzebowali pomocy przy maluch, pamiętajcie że zawsze wam pomogę.
- okey. - Powiedziała Bella.
Wszyscy bawili się do białego rana, co bardzo mnie cieszyło. 
*Oczami Nialla*
Kiedy Sony spojrzała na mnie w kościele postanowiłem nie rujnować jej tego dnia, więc odwróciłem się jak szybko tylko potrafiłem i odszedłem. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, tak naprawdę to nie wiedziałem co mam teraz najlepszego ze sobą zrobić. Sony miała rację że wszystko spierdoliłem, a teraz pcham się do jej nowego życia którego sam nie mam. Załamałem się i usiadłem na krawężniku. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Nagle poczułem jak ktoś siada obok mnie.
- Niall, obserwuję Cię już od dłuższego czasu i Sony też. Chcę Cię tylko uświadomić że mąż Sony Tom ma nieuleczalnego raka z którym zmaga się 5 lat, więc jest to bardzo możliwe że to są ostatnie chwile jego życia.
- Ale czemu mnie obserwujesz ? I kim ty jesteś ? - Zadałem pytanie dziewczynie
- Pomyśl sobie że jestem twoim ziemskim aniołem stróżem, i nie trać nadziei tylko spróbują ją odzyskać. - Uśmiechnęła się i poszła.
- Może ona ma racje i nie powinienem się tak szybko poddawać ?
- Musze ochłonąć i wtedy pomyślę na spokojnie...

__________________________________________________
No Kochani to kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba i był trochę inaczej niż sobie wyobrażaliście :) Kolejny rodził już w piątek

1 komentarz:

  1. Jednak nie przerwal ceremoni ale i tak byl w kosciele . Co to za tajemnicza dziewczyna . ?

    OdpowiedzUsuń