poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 96 ( III )

*Oczami Nialla*
Zobaczyłem że chce strzelić więc zasłoniłem Sony i sam dostałem kulkę. Upadłem na ziemię a oni uciekli. Sony cały czas do mnie mówiła, a ja starałem się jej odpowiadać. Krzyczała żeby ktoś wezwał karetkę, co zrobiła jedna z nastolatek. Gdy przyjechało pogotowie zabrali mnie i Sony. Opowiadała mi o naszym spotkaniu i o tym że Kim jest na wolności. Mówiła do mnie żebym nie zamknął oczu a ja nie potrafiłem dłużej z tym walczyć i zamknąłem je. Czułem jak podłączają mnie do aparatury, wiedziałem że jestem słaby. Cały czas walczyłem. Usnąłem. Nagle zauważyłem siebie stojącego nad sobą. Byłem duchem. Aparatura zaczęła pikać, zbiegli się lekarze i zaczęli mnie reanimować.
- I tak wam się nie uda. - Powiedziałem ale mnie nie usłyszeli. Wyszedłem z sali, zobaczyłem wystraszonych rodziców. Moja mama bardzo się bała mimo tego że ciężko ją wzruszyć czy wystraszyć. Nie wiem jak ale znalazłem się u Sony. Zobaczyłem tam wszystkich Harrego, Bellę, Liama, Sophię, Louisa i Jade. Wszyscy ją pocieszali. Tak bardzo chciałbym ją teraz przytulić, ale raczej to nie było możliwe. Chciałem podejść, ale znalazłem się na wyspie. Widziałem scenę jak chciałem przeprosić Sony za to że spędzałem czas z Kim. Pamiętam to i wcale nie było mi wtedy łatwo jej przeprosić. Ona chciała ze mną zerwać. Ale dobrze że mi wybaczyła. Chwile później znalazłem się przy rozmowie z Niną. Teraz jest mi wstyd, że zdradzałem Sony Byłem taki głupi i naiwny. Ale zmądrzałem, no właśnie taką mam nadzieje. Odwróciłem się i znalazłem się w korytarzu, drzwi były uchylone. Słyszałem czyjąś rozmowę.
- Stary jesteś tego pewny ? - Zapytał jeden z nich, Harry bodajże, miał podobny głos.
- Jasne stary, kocham ją. Nie wiem co bym bez niej zrobił. - Powiedział drugi głos. 
- Od kiedy ja mówię stary ? - Zastanawiałem się. Nagle do pokoju wszedł mój brat w garniturze.
- No Niall. Wszyscy na Ciebie czekają. - Powiedział.
- Kurwa stresuję się, ale chce tego. - powiedziałem ? I wszyscy wyszli. 
Poszedłem za nimi. Jakąś chwile potem zaczęła się ceremonia ślubna. Stanąłem obok siebie mimo ze to bardzo dziwnie brzmi. Podeszła dziewczyna a ludzki ja podniósł jej welon. Byłem w szoku. To była jakaś dziewczyna której nie znam. No nieźle Niall. coś ty odwalił. Chciałem spojrzeć czy nie ma tu gdzieś Sony ale nagle nie było mnie w kościele. 
- Czemu nie jesteś na jego ślubie ? - Zapytał chłopak
- Bo i tak wiem że on jej nie kocha i wychodzi za nią za mąż bo chce się na mnie zemścić. Niall myśli że przybiegnę do niego pod kościół żeby przerywać ceremonię. To śmieszne. ja nie jestem jak On. Ja wcale nie muszę ze niego wychodzić bo to tylko i wyłącznie jego wymysł. No może myślałam że się zmienił, ale gdy tylko ją zobaczył zostawił mnie. Ja nie jestem na jego posyłki. Jest zwykłym chujem. A poza tym mam dopiero 21 lat. Zdążę wyjść za mąż. - Powiedziała Sony.
- Niall, coś ty najlepszego odwalił chłopie. Chciałem podejść i znalazłem się w kostnicy. Więc chyba koniec mojej wycieczki. Postanowiłem się odnaleźć jak najszybciej, żeby to wszystko odkręcić. Znalazłem się i zamknąłem oczy, skoczyłem na siebie i zacząłem się dusić. Odkryłem się, byłem nagi. Zakryłem cały swój dół i wstałem. Próbowałem znaleźć drogę mimo że było ciężko. Gdy przyszedłem do szpitala, patrzeli się na mnie jak na idiotę, ale przynajmniej jestem żywy. Wszedłem do gabinetu lekarskiego.
- Boże święty. - Powiedział lekarz i wszystkie dokumenty spadły na podłogę
- Da mi pan coś do ubrania ? - Zapytałem, bo byłem w prześcieradle które zabrałem z kostnicy.
- Jasne dam Ci fartuch i idziemy na badania. - powiedział lekarz.
- Ale ja czuje się dobrze. - Powiedziałem mu.
- Zauważyłem, ale ty nie żyłeś dobre 10 godzin. Nie mam pojęcia jak to się stało, powinieneś być roślinką skoro przeżyłeś. - Mówił dając mi fartuch
- Czy pan mi życzy śmierci ? - Odniosłem się do lekarza.
- Jasne że nie, ale to istny cud chłopie, że wszystko z tobą w porządku. - Powiedział i zabrał mnie na badania. Kiedy mi je zrobił kazał czekać. Byłem ciekawy co powie mojej rodzinie
- Panie Horan. - Powiedział lekarz.
- Co powiecie mojej rodzinie. Ja chce ich sam poinformować.- Powiedziałem nim ten zdążył się odezwać.
- Panie Horan. Chciałem powiedzieć że wszystko z panem ok. Zatrzymamy pana na obserwacji, ale jak pana wypuścimy musi pan dużo odpoczywać. A co do powiadomienia to ja to zrobię. - Powiedział i wróciliśmy do szpitala. Dali mi kroplówki, opatrzyli ranę postrzałową i kazali mi leżeć. Byłem tak zmęczony że usnąłem.

________________________________________________
Mam nadziej że podoba wam się rozdział. I tak, nie mogłabym,
 go uśmiercić a przynajmniej nie teraz ;)

2 komentarze:

  1. Wow . Wiedzialam . Czemu w tej ,,wycieczce'' Nialla on bral slub z jakas inna dziewczyna .??? Oby to sie nie spelnilo . A co do tej niby smierci to sie nie mam sie do czego przyczepic bo to jest mozliwe ze ktos nie zyje a potem zyje . Tak wiec swietny rozdzial . !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co powiedzieć,napisać....

    Wow..ale jak?..ja tu rozpaczam za Niallem a on żyje :o

    Super rozdział ;3 czekam na next! *-*

    OdpowiedzUsuń